piątek, 21 lipca 2017

Jak znaleźć w sobie optymizm, gdy masz wrażenie, że kolejny raz ustawiłeś się przy wentylatorze, do którego ktoś nieustannie wrzuca kupę?

Jak znaleźć w sobie optymizm, gdy masz wrażenie, że kolejny raz ustawiłeś się przy wentylatorze, do którego ktoś nieustannie wrzuca kupę?

Osoby Saturniczne zapewne wyczuwają ten tytuł, bo przecież same nucą sobie czasem pod nosem  „życie jest małą ściemniarą, francą, wróblicą, cwaniarą...”. Przyśpiewki przyśpiewkami, ale gorzka prawda jaka za tym stoi jest taka, że tam, gdzie mamy nieharmonijnie położonego Saturna możemy doświadczać opóźnień, blokad, kompleksów, zahamowań, trudności, lęku i komplikacji. Saturn buduje mury, mosty, albo ściany, a już na pewno jakąś przeszkodę, którą można czasem przeskoczyć, a czasem niestety trzeba się jej poddać i poczekać. Bo Saturn wielokrotnie wymusza na nas cierpliwość.
Saturn to nauczyciel przez doświadczenie i wszystkie bolesne rzeczy, są dla nas saturniczną lekcją, którą mamy do odrobienia w naszym dzienniczku rozwojowych doświadczeń. Albo się czegoś nauczymy, albo będziemy walić głową w ścianę powtarzając wciąż na nowo saturnowe szlaki nawykowych działań, które mocno w nas siedzą.
Tam, gdzie nieharmonijny Saturn możemy mieć najwięcej trudności, lęków czy opóźnień. I co można z tym zrobić, jeśli na przykład nasz związek, który przecież tym razem miał już być udany, znowu się rozpada? Poczekać na lepsze układy planet? A może po prostu... skupić się na Jowiszu?
Nawet w horoskopie największego Saturnika mamy gdzieś położonego Jowisza. A tam, gdzie Jupiter, tam i mniejszy bądź większy optymizm. Zamiast smucić się, że kiepsko idzie w sferze relacji partnerskich, warto rozwijać sferę, w której mamy szansę coś osiągnąć. Na przykład Jowisz w III może dawać radość z uczenia się nowych rzeczy, bądź pisania, w VI – przyjemność płynącą z pracy, w IX szczęście w podróżach i nauce języków obcych, w XII – radość z przebywania w samotności. Warto zanalizować sobie swój horoskop i pomyśleć, co sprawia wam radość, gdzie się coś udaje, a gdzie są schody. Może macie mocno obsadzony znak Wodnika, zatem możecie skupić się na przyjaźni, albo Raka – na więziach z bliskimi, albo gotowaniu. Zawsze jest jakaś opcja, przestrzeń, która daje nadzieję.

No właśnie, kwestia nadziei tudzież jej braku. Osoby, którym kosmos mocno skopał dupę, mogę mieć pesymistyczne nastawienie. I potem ludzie się dziwią, że Saturnicy to pesymiści. Ale sorry, przeważnie Saturnik ma na plecach bagaż doświadczeń i to raczej mocnych, trudnych i bolesnych. Oczywiście i nieharmonijny Pluton może dać takie doświadczenia (na granicy przemocy), czy Neptun (kolejne rozczarowanie), Uran (trzęsienia ziemi), a nawet Mars (ciągła walka). Osoby, które mają za sobą mocną i bolesną przeszłość, podjęły decyzje katastrofalne w skutkach, lub po prostu doświadczyły traumy, mogą nie mieć w sobie optymizmu. I to jest zrozumiałe. Ale skąd ten optymizm brać? Jak się nie poddać?
  • Odnaleźć w sobie Jowisza, czyli sferę, w której nam się coś udaje i trzymać się tego, czerpać energię i siłę z naszych sukcesów, udanych relacji, postępów. Ciesz się tym, co Ci przychodzi z łatwością i rozwijaj to.
  • Ucząc się nie oczekiwać niczego. Ani złego, ani dobrego. Po prostu płynąć na tej łódce po fali rzeczywistości obserwując wydarzenia i starając się ani nie myśleć nadmiernie entuzjastycznie, ani pesymistycznie. Po prostu realnie. Oto bardzo ważna lekcja Saturna: urealnij się, miej kontakt z rzeczywistością, z faktami. Iluzje, marzenia, fantazje są mało przydatne. Urealnij się i miej kontakt ze swoim wnętrzem nie fałszując swoich emocji, potrzeb, siebie. Czuj swoje ciało, emocje, zakorzeniaj się w nich i szukaj stabilności. Saturn to element ziemi, jeśli się w niej zakorzenisz, to zyskasz stabilny grunt pod nogami. Zakorzenienie to kontakt ze wszystkimi zmysłami, bycie o zdrowych zmysłach – odczuwasz świat bez swoich filtrów, wizji, nadinterpretacji. Jest, jak jest. Realnie, konkretnie, namacalnie. Nawet jak jest smutek, to jesteś obecny w tym smutku, nie uciekasz od niego w jakieś prochy czy alkohol, odczuwasz. Saturn to trzeźwość umysłu.
  • Druga ważna lekcja Saturna to cierpliwość. On spowalnia bieg wydarzeń, opóźnia, nagradza za prawdziwy wysiłek, nigdy za darmo. Zatem saturniczne działania, konsekwentne, pracowite, dokładne, precyzyjne, wytrwałe, mogą przynieść efekt. I warto na ten efekt czekać cierpliwie. Choć to może być trudne, zwłaszcza jak mamy w horoskopie dużo ognia, Marsa, bądź Urana.
  • Działaj Saturnicznie. Błędem Saturników częstokroć jest to, że oni chcą iść na skróty, na już, teraz. Ale nie tędy droga, bo Saturn mówi: nie śpiesz się, sprawdzaj, czekaj, badaj, przypatruj się krytycznie. Zapominając o tym możemy paść ofiarą własnej pochopności.
  • Saturn to nauczyciel przez doświadczenie. A to oznacza, że przerabiając na sobie pewne problemy i umiejętność ich rozwiązywania zyskuje coś niezwykle cennego: mądrość płynącą z życiowej praktyki. Jest to prawdziwy skarb, bo może pomagać innym wychodzić z podobnych życiowych zakrętów, bo wie jak to zrobić. Bo Saturn to też mądrość i głęboka wiedza.
  • Zatem optymizm można brać z przestawienia się na inne sfery i skupianie się na nich. Z traktowania bolesnych doświadczeń jako lekcji, które nas wzbogacają i sprawiają, że jesteśmy mądrzejsi. Myślenie o nich nie jako o porażkach, ale o darmowych szkoleniach, które mogą nam się bardzo przydać. Każdy z nas ma w sobie ogromne pokłady siły, to tylko kwestia umiejętności nawiązania z nimi kontaktu. Warto o tym pamiętać i nieustannie próbować, nawet jak się wydaje, że już nie ma szans. Zawsze jest szansa. I to nie przemawia przeze mnie ascendent w Strzelcu, tylko Saturn.

poniedziałek, 3 lipca 2017

Jak przestać być doskonałym, czyli lekcja Pustelnika

Jak przestać być doskonałym, czyli lekcja Pustelnika
Osoby z tendencją do perfekcjonizmu bardzo często stawiają sobie i innym bardzo wysoko poprzeczkę. Sprawia to, że rzadko kiedy są zadowolone z efektów swojej pracy, ze swojego otoczenia, wyglądu, zachowania. Ciągle chcą coś poprawiać, by dążyć do tego magicznego stanu doskonałości. Często idzie za tym lęk przed otoczeniem i że czasem może nie być tak akceptujące i wspaniałe. Bo jednak taki perfekcjonista czuje, że musi być akceptowany, lubiany, szanowany, każdy musi piać z zachwytu nad tym, co on robi, a każda negatywna opinia jest jak policzek.
Może być to bardzo blokujące. Jedna strategia to odkładanie – taka osoba za nic się nie bierze, bojąc się, że nie będzie to wystarczająco idealne, że nie uzyska tej akceptacji, więc się wycofuje. Druga strategia – ślęczy mozolnie całymi dniami nad czymś, by było to jak najlepsze i jak najdoskonalsze, by czasem się nie pojawiła choć jedna osoba, która pokręci głową zniesmaczona, że to jednak jest nie to.
Taki sposób funkcjonowania jest bardzo męczący. Bo właściwie czy można być kiedyś wystarczająco doskonałym? Czy nie jest tak, że to nie jest nieosiągalne, bo zawsze coś można zrobić lepiej? To wszystko powoduje różnego rodzaju napięcia, bo gdy nastawiamy się na to, że ma być idealnie, to nasze projekty mogą spędzać sen z powiek. Bywa tak, że z powodu stresu i napięcia coś nam pójdzie gorzej, niż gdybyśmy podeszli do sprawy na luzie.
Ciekawszą strategią jest akceptacja, że coś może być niedoskonałe, nie takie, nie do końca. W japońskiej estetyce jest nawet całe kategoria poświęcona pięknu rzeczy, które w jakimś sensie nie są idealne: są pęknięte, nieskończone, nieregularne, asymetryczne, codzienne, proste i przede wszystkim nietrwałe. A przecież taka jest nasza rzeczywistość. Oczywiście są osoby, które widzą wszędzie światło, miłość i Buddhów. To jest piękne. Ale jak to napisał Tenzin Wangyal Rinpoche: „nie należy mylić niedualnego poglądu dzogczen z działaniami praktykującego dzogczen, który stale zmaga się z dualizmami samsary. Chociaż światopogląd nauk dzogczen jest niedualny, w zwyczajnym życiu istnieje to, co czyste i nieczyste, pozytywne i negatywne, pomocne i szkodliwe, a my musimy znać różnicę między nimi i działać w odpowiedni sposób”.
Przestawienie się na ten sposób myślenia nie jest wcale prosty, zwłaszcza jeśli od dawna mamy w sobie zakodowaną potrzebę akceptacji całego otoczenia. Ciężko wtedy sobie wyobrazić, że komuś możemy nie imponować, czy nie uzyskać aprobaty. Jednak dzięki nowej strategii można wiele zyskać: spokój, ulgę, przestrzeń na więcej rzeczy. Podchodzenie z luzem może w efekcie przynieść to, że pewne rzeczy wychodzą nam nawet lepiej. I nie chodzi mi tu wcale o bylejakość. Raczej o zmianę perspektywy — zwłaszcza jeśli nadmierny perfekcjonizm blokuje i utrudnia życie. Osoba, która ma w sobie zakodowaną taką postawę, nieustannie ma poczucie, że coś może zrobić lepiej, bardziej, więcej, lub, że inni tego od niej oczekują. Nie jest to zbyt przyjemne. Nie mówię, żeby się nie rozwijać. Można się jednak rozwijać, przyjmując, że są różne etapy, procesy i stany, a nie, że od razu zdobywamy Olimp. To jest właśnie takie maksymalistyczne myślenie Saturnika — musi być już albo perfekcja, albo nic. Pośrednie stany nie wchodzą w grę. I to blokuje, męczy, a nawet prowadzi do depresji.
Akceptacja niedoskonałości to jest właśnie najbardziej doskonały stan i zrozumienie tego, może być bardzo wyzwalające.
Tarotowy Pustelnik to nauczyciel przez doświadczenie, ponieważ on bardzo wiele widział, doświadczył, zrozumiał, nauczył się i dlatego może nieść lampę swojej wiedzy dalej. Jest autentyczny. Może czasem poważny, smutny, czasem wesoły i beztroski, ale nie stara się trzymać emocji i etykiet, a raczej powolutku płynąć wraz ze strumieniem w miarę swoich możliwości. Jest on stary, często pochylony, może zmęczony wędrówką. I ma coś bardzo cennego – mądrość. Zdobył wiele doświadczeń, które sprawiają, że wie dużo o świecie i życiu. Z niejednego pieca chleb jadł. On wie, że najbardziej doskonałe jest to, co jest, chociaż wydaje się to ułomne. Bo on akceptuje wszystkie doświadczenia, dzięki czemu ma w sobie sporo przestrzeni na wszystko inne.
Jeśli ten post Cię zainteresował, okazał się przydatny, to zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawy: postaw mi kawę
Copyright © 2016 Odcienie Tarota , Blogger