czwartek, 20 kwietnia 2023

 ABC zaćmień

Słowa klucze: przełom, ujawnienie, oświetlenie prawdy, podsumowanie, ocena, utrata kontroli, spalone mosty, irracjonalność, nadmiar emocji, nowy rozdział, koniec i początek, kryzys.

21 sierpnia 2017 o godzinie 20.28 czeka nas zaćmienie. Niby zaćmienia zdarzają się kilka razy w roku, więc nie zawsze zwracamy na nie uwagę. Całkowite eklipsy są w ogóle rzadkie i wywołują wielkie zamieszanie. A takie półcieniowe niekiedy przechodzą niezauważone. Aż dopóki nie zrobią nam koniunkcji/opozycji/kwadratury z jakimś ważnym elementem horoskopu i wówczas na własnej skórze przekonujemy się, że z zaćmieniami nie ma żartów. Mogą nieźle namieszać, wywrócić nasze życie do góry nogami, albo przynajmniej uświadomić nam coś bardzo ważnego.

Mamy dwa podstawowe typy zaćmień: solarne i lunarne. Te pierwsze odbywają się wtedy, gdy Księżyc znajdzie się pomiędzy Słońcem a Ziemią i tym samym przysłoni światło słoneczne. Jest to szczególny rodzaj nowiu, w którym biorą udział węzły księżycowe. Zaćmienie Księżyca powstaje, gdy Ziemia znajduje się między Słońcem a Księżycem będącym w pełni i Księżyc „wejdzie” w stożek cienia Ziemi. Mówiąc bardzo prostym językiem, zaćmienie Słońca jest to nów w koniunkcji z Węzłem Księżycowym, a eklipsa lunarna jest to pełnia w koniunkcji z Węzłem.
Nie każde zaćmienie będzie odczuwalne, ponieważ ważne jest to, czy aspektuje ono jakieś istotne elementy horoskopu urodzeniowego lub solariusza/lunariusza. Najmocniej odczuwalna jest koniunkcja, kwadratura i opozycja, które mogą przynieść niespodziewane wydarzenia, kryzysy, trudności. Łagodniej przebiegają zaćmienia tworzące harmonijne aspekty do urodzeniowego kosmogramu, czyli trygon i sekstyl. Mogą się zamanifestować jako pojawienie się nowych okoliczności, ważny moment w życiu, duża zmiana. Czasem zaćmienie przejawia się jako poczucie utraty kontroli nad tym, co się wydarza, jakbyśmy byli zdani na łaskę zewnętrznych okoliczności.
Zaćmienie ma swój własny horoskop, który dobrze jest przeanalizować. Bardzo ważny jest znak zaćmienia i aspekty, które tworzy do pozostałych planet. Oraz to jakie interakcje zachodzą z naszym indywidualnym kosmogramem: w którym jest domu, w jakich aspektach.

Eklipsy mają charakter Urana (według Tracy Marks; podobnie jak ich patron są one zapowiedzią czegoś nagłego, przełomowego, niespodziewanego.) lub Plutona (według Wojciecha Jóźwiaka, bo, podobnie jak ta planeta, wyciągają z mroków to, co ukryte). Mówią o sytuacjach, w których zostajemy wyrwani z korzeniami z tego, co było i wrzuceni w nowe. Na przykład są to przeprowadzki, rozwody, śluby, narodziny dziecka, zwolnienie z pracy, czy awans, wiadomość, która zmienia wiele w naszym życiu. Jest to coś, co zapada w pamięć. Mogą być odczuwalne już kilka dni przed ścisłym zaćmieniem, jak i kilka dni po (Tracy Marks uważa, że 5). A ich działanie utrzymuje się nawet do sześciu miesięcy. Warto zwrócić uwagę na późniejsze tranzyty do punktu zaćmienia – może wskazać na jakiś przełomowy moment.

Bardzo ważne są zaćmienia, które są podkreślone w solariuszu lub lunariuszu – bywają zwiastunem rozpoczęcia całkiem nowego rozdziału w życiu. A nawet jeśli nie są to aż tak mocne wydarzenia, które zmieniają bieg naszego życia, to na pewno zapadają w pamięć na dłużej.
Zaćmienia Księżyca są dużo bardziej zorientowane na relacje, emocje i ciało. Jako, że jest to pełnia, może wówczas coś wyjść na jaw. To czas nadmiaru emocji, pomieszania, kierowania się irracjonalnymi pobudkami. Najczęściej są one zwiastunem zakończenia jakiegoś etapu.
Eklipsy solarne to z kolei początek, zmiana, transformacja. Sygnał, że pora na coś nowego.

Jako, że występują one w seriach dobrze jest zawsze spojrzeć na przeszłe zaćmienia i uświadomić sobie cały proces, który doprowadził nas do tego miejsca, w którym się obecnie znajdujemy.


Co na to astrologia tradycyjna
Tradycyjne ujęcie nie jest aż tak odmienne od humanistycznego. Z takich podstawowych zasad można wyróżnić to, że kluczowe są gwiazdy stałe, a także bardzo ważny jest władca zaćmienia. Tym ostatnim jest planeta, która ma najwięcej godności w punkcie zaćmienia. Każde zaćmienie ma swój własny horoskop. Patrzymy w nim na władcę znaku, w którym wypada eklipsa, a następnie sprawdzamy co się z nim dzieje i czy tworzy aspekt do władcy ascendentu owego kosmogramu.
W dawnej astrologii zaćmienia były kluczowe w kontekście astrologii mundalej i pozwalały przewidywać czy czasem społeczeństwo nie czeka jakaś zaraza, klęska, nieurodzaj, wojna, czy po prostu jaki jest wpływ zaćmienia na przyrodę. Ptolemeusz w swoim „Tetrabiblosie” opisuje, że możemy wyznaczyć miejsce, którego dotyczy zaćmienie, oraz temat. Jeśli wypada ono w znaku ludzkim (lub przy gwieździe stałej symbolizującej człowieka), wówczas będzie dotyczyło spraw społecznych. Gdy w znakach zwierzęcych (lub przy odpowiedniej gwieździe), wówczas symbolizuje ono sprawy naszych braci mniejszych. Czasem pokaże jak zwierzęta mogą ludziom zaszkodzić. Ziemskie znaki mogą być zwiastunem trzęsień ziemi, wodne dotyczą spraw związanych z wodą, czy morskimi istotami itd.
Guido Bonatti twierdził, że bardzo istotny jest władca zaćmienia i to, czy tworzy aspekt z władcą ascendentu. Jeśli Saturn lub Mars tworzy nieharmonijny aspekt, wówczas może się to zamanifestować jako opresyjna, trudna sytuacja, czy wypadek.

Deborah Houlding pisze, że zaćmienia w znakach ognistych wskazują na śmierć wybitnych osób, pożary, wojny, brak zgody. W ziemskich sygnalizują problemy rolnicze. Powietrzne zwiastują burzliwe wiatry, głód i choroby. Wodne mówią o powodziach, kłopotach morskich, oczekiwaniu na wojnę i wysokiej śmiertelności wśród ludzi.


Czy zaćmienia są karmiczne i co to w ogóle znaczy
W różnych artykułach dotyczących zaćmień można spotkać się z tym, że eklipsy dotyczą wydarzeń „karmicznych”, co jest użyte jako swoisty synonim słowa „nieuniknione”. „Karma” w ścisłym sensie jest nieco bardziej złożonym procesem, który, jeśli uwierzyć świętym tekstom, może w pełni zrozumieć dopiero istota Oświecona. Póki co możemy bawić się w różne konceptualne szarady i udawać, że wiemy o czym mówimy.
Wracając do „nieuniknioności”. Są pewne rzeczy, które dostajemy na starcie (rodzice, miejsce urodzenia, rodzeństwo, ciało, uroda, zdolności i predyspozycje, zdrowie), są pewne rzeczy, które można określić roboczo jako „los” - trafiamy w pewne miejsca, poznajemy pewne osoby i się okazuje, że to jest ważniejsze niż spotkanie pani Grażyny w warzywniaku. To, co dostajemy ot tak (tzw. bycie w dobrym miejscu w odpowiednim czasie), to co tracimy niezależnie od naszej woli (tzw. bycie w złym miejscu w kiepskim momencie) – to są rzeczy, które podpinam do kategorii „nieuniknione”, „los”, „fortuna”. I w tej sferze zaćmienia czują jak ryba w wodzie.

Trochę praktyki
Zacznę z grubej rury. Zaćmienie miało miejsce 24.04.1986, o godz. 16.46. Już 26.04 miała miejsce jedna z większych katastrof – wybuch elektrowni w Czarnobylu. W samym horoskopie katastrofy Uran znajduje się na ascendencie i mówi: „spodziewajcie się nieoczekiwanego i nagłego”, Pluton w opozycji do Słońca, który zwiastuje, że może wydarzyć się coś mocnego. O eklipsach w znaku Skorpiona tak pisze Deborah Houlding: „zwiastują podstępne, zdradzieckie, mordercze czyny. Chaos, grzmoty, błyskawice, trzęsienia ziemi. Detronizacja, nieporządek, choroba”. Słońce w VIII domu (śmierć) dodatkowo podkreśla charakter tego ponurego wydarzenia. Władcą zaćmienia jest Mars, który zgodnie z tradycyjną wykładnią symbolizuje wydarzenie przemocowe, gwałtowną katastrofę, nagły zgon. Widzi on władcę ascendentu, czyli Merkurego, którym włada, ale tworzy nieharmonijną kwadraturę, natomiast ze światłami nie tworzy żadnego aspektu. Słońce znajduje się w luźnej koniunkcji z gwiazdą Hamal, która ma naturę Marsa i Saturna – zapowiada jakiś rodzaj bolesnego wydarzenia. Almutenem horoskopu zaćmienia jest Mars, zatem jego rola jest tutaj bardzo podkreślona – gwałtownie i boleśnie.


Zaćmienie 09.02.2009, godzina 15.48.56. Moje urodziny są bardzo blisko tej magicznej daty. Tranzytowy Neptun już od dawna robił aspekty z moją natalną Wenus, która znajduje się w ścisłej koniunkcji ze Słońcem zaćmieniowego horoskopu (a przez całe stellum w Wodniku Neptun przechodził po kolei i bez większych przerw na oddech od 2004 do 2011). Dokładnie od tego dnia liczy się początek jednego z najdłuższych i poważniejszych związków, w jakich byłam. Związku, który mnie zmienił i nauczył wielu rzeczy. Który sprawił, że stałam się całkiem innym człowiekiem (aspekt z natalnym Słońcem). Z zakręconej artystki z głową w chmurach stałam się sceptyczną, krytyczną osobą (aspekt do Merkurego – moje myślenie się zmieniło). Rozpoczęłam praktykę medytacji w konkretnej tradycji, więc moje życie duchowe bardzo się zmieniło. Był to jeden z bardzo ważnych punktów zwrotnych w moim życiu. Rzuciłam wtedy studia artystyczne, gdyż byłam nimi rozczarowana i ruszyłam w całkiem nowym i nieznanym mi jeszcze kierunku.

To zaćmienie na moim urodzeniowym Słońcu blisko moich urodzin — jest zatem mocno zaznaczone w solariuszu. Według niektórych zaćmienie na Słońcu urodzeniowym może oznaczać słabe zdrowie, chorobę. U mnie było inaczej. Lata naznaczone tranzytem Neptuna mocno mnie wymęczyły i cierpiałam na niedobór energii. Od lutowej eklipsy pojawił się przełom i energia powoli zaczęła wracać (tr. Neptuna się jednak nie skończył). Przeszłam ogromną transformację, przewartościowały mi się dotychczasowe wartości i było dużo lepiej.

Eklipsa tworzy koniunkcje z Neptunem – nie wiedziałam wtedy, gdzie ta nowa droga mnie zaprowadzi. Również moje życie „duchowe” ruszyło z kopyta, bo zaczęłam bardzo systematycznie praktykować i zgłębiać teksty, jeździć na spotkania z nauczycielami i grupowe medytacje. Jest to pełnia – zakończył się pewien etap, powiedziałabym, że nastąpiło przekanałowanie moich neptunowych energii z życia beztrosko-artystycznego, na duchowość.

Oczywiście jest to cykl całej serii zaćmień wypadających w Wodniku i Lwie., które wielokrotnie wypadały na moim stellum, zatem kilka innych było znaczących. Ale nie jest to dobre miejsce na pisanie autobiografii :) 

Mark Zuckerberg urodził się tuż przed zaćmieniem. Niestety nie jest znana jego godzina urodzenia. Abstrahując od wszelkich teorii spiskowych dotyczących tego, kto tak naprawdę wynalazł Facebooka, to trzeba przyznać, że jest to osoba charyzmatyczna, rozpoznawalna i zauważalna. Chyba zna go obecnie każdy użytkownik tego popularnego portalu społecznościowego. Eklipsa może zatem zwiastować duży rozgłos. Podobnie zresztą jak Donald Trump – z zaćmieniem podkręconym koniunkcją z Uranem (co widać w tym, jak potrafi nie trzymać się sztywnych konwenansów i form).



Dosyć ponure zaćmienie odbyło się 15.04.2014 roku. Ponure zważywszy na napięciowe aspekty: wielki krzyż w znakach kardynalnych. Ścisła kwadratura Urana i Plutona podkręcona Jowiszem i Marsem. Niby zaćmienie jest trochę obok tego wielkiego krzyża, ale jednak jest. Miała ona miejsce na stellum w Wadze mojego ówczesnego partnera (tego z 2009), a miesiąc później związek się rozpadł. Władcą tego zaćmienia jest Wenus znajdująca się w wywyższeniu i trygonie z Jowiszem. Temat związków jest podkreślony przez znak Wagi. Dużo emocji, wiele rzeczy wyszło na jaw, dużo szczerości, pomieszania, ale na pewno przełom. Mocny Baran, Uran w opozycji do Marsa (i cały wielki krzyż), mówi o ryzyku, potrzebie czegoś nowego, wolności, Waga z kolei to szukanie balansu, chęć uzdrawiania relacji. Jako że jest to pełnia mamy tu sytuację, gdy zderza się potrzeba wolności z byciem w związku. Ten związek był skomplikowany, więc na eklipsie przyszło zakończenie. 
                                                    horoskop zaćmienia 15.04.2014 na Lublin

Kilka dni wcześniej w Chile miał miejsce pożar, w którym zginęło 15 osób, a 3000 domów spłonęło. Mocny znak Barana pasuje do tego wydarzenia, jak i cały wielki krzyż.

Jedna z moich stron internetowych powstała kilka dni przed zaćmieniem. Nie wybierałam horoskopu elekcyjnego, tylko sobie spontanicznie założyłam bloga. Jak zresztą widać, bo horoskop ma swoje słabe punkty. Ale strona przetrwała, ma wspaniałych Czytelników i chyba ten Saturn obdarza taką długowiecznością, że ona powolutku sobie trwa. Zaćmienie nie zaszkodziło, a może nawet sprzyja charyzmie i temu, że mój blog jest właśnie taki, jaki jest.

jeśli ten post Cię zainteresował, okazał się przydatny, to zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawy: postaw mi kawę

niedziela, 9 kwietnia 2023

Morinus vs Valens. Recenzja programu do astrologii tradycyjnej i hellenistycznej

Morinus vs Valens. Recenzja programu do astrologii tradycyjnej i hellenistycznej

 Astrolog w dzisiejszych czasach nie jest skazany na ręczne wykreślanie horoskopu, bo ma do wyboru wiele różnych programów astrologicznych. Na przykład polska Urania – jej plusem jest to, że jest łatwa w obsłudze, przyjemna dla oka i ma bardzo, bardzo dużo opcji, które wciąż odkrywam. Na przykład niedawno zauważyłam, że można sobie włączyć horoskop od razu z dwadasamsami „na zewnątrz” - super. Jednakże miłośnik astrologii tradycyjnej będzie niepocieszony, bo nie ma tam tego, co jest kluczowe do odczytania horoskopu w dawnym stylu. Na szczęście został stworzony program Morinus, który został dostosowany do potrzeb tych bardziej old schoolowych astrologów. 


Program Morinus obecnie dostępny jest w trzech wersjach: tradycyjnej (Morinus), hellenistycznej (Valens) oraz nowoczesnej. Korzystam z wersji tradycyjnej, a od niedawna również z hellenistycznej. Jest to darmowy program, który w dość łatwy sposób można zainstalować. Nie jest idealny, ale można się do niego przyzwyczaić. Jego zaletą jest to, że posiada opcje, za które każdy fan astrologii tradycyjnej będzie wdzięczny: antiscia, syzygię, arabskie punkty, profekcje, gwiazdy stałe, midpunkty i co najważniejsze – oblicza almuteny, a także pozwala na dodanie nowych almutenów. Minusem jest to, że punkty arabskie trzeba sobie dodać ręcznie, również wpisywanie danych w ten sposób się odbywa, więc trzeba pamiętać by się nie pomylić w strefach czasowych. Dobrze jest zaznaczyć sobie już na samym początku opcje „automatic save” (shift+U), bo gdyby się zapomniało i nie zapisało horoskopu, to po prostu zniknie. Fajniej niż Urania pokazuje midpunkty – bardziej czytelnie. Pokazuje profekcje nie tylko ascendentu, ale i planet, więc jak ktoś jest bardziej zaawansowany w profekcjach to będzie miał co robić. Kolorowo zaznacza godność planety – np. żółta to egzaltacja, czerwona wygnanie, beżowa upadek, zielona domicyl. Można zaznaczyć sobie opcję, która pozwala widzieć termy, dekanaty, gwiazdy stałe, godzinę planetarną i dzień.

Wersja hellenistyczna to u mnie nowość i jeszcze się do niej przyzwyczajam. Podoba mi się, że są wszystkie główne punkty arabskie odpowiadające każdej planecie, a nie tylko punkt księżyca, zwany punktem szczęścia. Tylko oznaczenia są bardziej skomplikowane: są to litery. Punkt szczęścia oznaczony literą T, ducha U, erosa V, zwycięstwa W, konieczności X, odwagi Y, nemezis Z. Ale gdy klikniemy na „tables → the 7 lots” albo w skrócie „f4”, to mamy ładny opis. Bardzo mnie to ucieszyło, że odkryłam tę opcję, gdyż czytając „Introduction to Traditional Astrology” B. Dykesa natknęłam się na opis punktów arabskich przyporządkowanych każdej z planet: Księżyc odpowiada punktowi Szczęścia, Słońce – Ducha, Wenus – Erosa, Merkurego – Konieczności, Marsowi – punkt Odwagi, Jowiszowi – zwycięstwa, Saturnowi – punkt Nemezis. Są to bardzo istotne punkty, które odpowiadają za te poszczególne sfery życia1.  Nie można wpisać ich formuł do Morinusa, gdyż oblicza się je z innych punktów . Na przykład do obliczenia punktu Wenus trzeba mieć już obliczony Punkt Fortuny i Punkt Ducha.

Również istnieje opcja dodawania punktów arabskich. Możemy sobie zaznaczyć dodekatemorie – czyli odpowiednik indyjskich dwadasams. Najbardziej mnie ciekawiły te główne punkty, więc się cieszę z tego odkrycia. Valens jest bardzo specjalistyczny i początkowo wydaje się skomplikowany, jednak dla miłośników astrologii hellenistycznej będzie idealny.
Plusem jest oczywiście to, że są to darmowe programy. Polecam każdemu.

Tu Valens --> Valens
Tu Morinus nowoczesny --> Modern 
Tu Morinus tradycyjny --> Morinus  

1B. Dykes, Introduction To Traditional Astrology, Cazimi Press 2010, s. 281-289.Morinus vs Valens. Recenzja programu do astrologii tradycyjnej i hellenistycznej


jeśli ten post Cię zainteresował, okazał się przydatny, to zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawy: postaw mi kawę

Dzienniki gwiazdowe: recepcja dawniej i dziś

Dzienniki gwiazdowe: recepcja dawniej i dziś

 Recepcja planet jest niezwykle istotnym elementem astrologii tradycyjnej. Świadczy o tym to, że jest opisywana w wielu dawnych podręcznikach, jak choćby u Al-Bīrūnīego. Ten arabski astrolog żyjący w XI wieku zdefiniował recepcję (qubūlw dziele pod tytułem brzmiącym po angielsku „The Book of Instruction in the Elements of the Art of Astrology”. Według niego qubūl oznacza, że jedna z planet poprzez godności, jakie ma w znaku drugiej planety, jest przez nią przyjmowana, a relacja, jaka między nimi zachodzi to sąsiedzka współpraca, czy służba (np. Księżyc w Strzelcu i Słońce w Raku). Wzajemna recepcja to sytuacja, gdy obie planety są w znakach, w których wymieniają się godnościami (np. Wenus w Lwie i Słońce w Byku). Al-Bīrūnī podkreśla, że jest to bardzo korzystna sytuacja, łagodząca negatywności i mocno wspierająca. Dodaje on jeszcze, że jedną z odmian recepcji jest tzw. „dawca”, czyli gdy między planetami mamy aspekt aplikacyjny. Wtedy ich właściwości są połączone i działają one z większą mocą. 

 
Ten ostatni rodzaj recepcji opisuje również Masha'Allah, podkreślając, że również w przypadku koniunkcji należy wziąć pod uwagę qubūl. Na przykład jeśli mamy Saturna w 19º Barana i Marsa w 15ºBarana, to Mars tutaj przyjmuje Saturna „swoim własnym ciałem”. Według niego recepcja może zachodzić przez domicyl (Saturn w Baranie – Mars w Wodniku), egzaltację (Słońce w Wadze – Saturn w Baranie). Masha' Allah dodaje, że gdy Słońce z Saturnem wchodzą we wspomnianą relację, to tak jakby zawierały ze sobą pokój na rozkaz samego Boga. Ten aspekt jest rodzajem paktu o nieszkodliwości (oczywiście z wyjątkami).
Co z malefikami? Masha' Allah również tutaj widzi dobro. Pisze, że szkodliwe działanie jest powstrzymywane i ujawniają się pozytywne własności. Benefiki z malefikami również zawierają porozumienie i nie utrudniają życia (o ile nie są w kwadraturze czy opozycji, wówczas jednak nie uniknie się jakichś zmagań, albo przynajmniej większego wysiłku). Przykładem takiej skomplikowanej opozycji jest Słońce w Baranie z Saturnem w Wadze, gdyż poprzez recepcję obie planety ściągają się wzajemnie do upadku. Masha' Allah widzi tu same trudności w porozumiewaniu się, problemy z wrogami, czy z odmowami. Również Wettius Walens wyjaśniał, że Saturn i Mars w recepcji przyniosą pozytywne rezultaty, szczególnie jeśli chodzi o autorytet i społeczną rangę.

Abu Ma'shar również poświęcił miejsce analizie tej relacji między planetami. Dodaje on, że oprócz domicylu, egzaltacji, również mamy recepcję poprzez termy, dekanaty i troistości, a także koniunkcję w znaku władztwa (wspomniany Saturn i Mars w Baranie) czy w ogóle godności.
Abraham Ibn Ezra twierdził, że jeśli mamy benefika w recepcji, to jego moc wzrośnie, natomiast w przypadku malefika – negatywność zmaleje. Recepcja jest rodzajem wspólnego zarządzania, menadżerowania sprawą, wspierania się. Nawet jeśli pojawiają się zmagania, trudności, problemy, to recepcja pozwala je łatwiej znieść. William Lilly również opisywał, jak istotne są recepcje i w jak ogromnym stopniu wzmacniają one godność planet.
Al-Kindī wyróżnił cztery rodzaje recepcji:
  1. gdy planety są w znakach, w których wzajemnie się przyjmują (egzaltacji, domicylu, termach, troistości, dekanacie), tworząc przy tym aspekt (Słońce w Strzelcu w trygonie do Jowisza w Lwie). Jest to bardzo przyjazna recepcja, al-Kindī porównuje ją do kochającej się rodziny.
  2. Hojność i rekompensata”, czyli wsparcie przyjaciół.  Al-Kindī wyjaśnił ten rodzaj na bardzo kontrowersyjnym przykładzie: Słońce w Koziorożcu w kwadraturze do Jowisza w Wadze. Dawni astrologowie widzieli w takim układzie raczej trudność i wrogość. Jako że Słońce jest w upadku w Wadze, a Jowisz w Koziorożcu, one nie chcą się wspierać, to wrogowie, którzy powinni się unikać, bo nie są w stanie sobie pomóc. Benjamin Dykes dokonał w swoim tłumaczeniu korekty i jako przykład podał Słońce w Wadze w opozycji do Saturna w Baranie – to są prawdziwi przyjaciele.
  3. Ten rodzaj recepcji polega na tym, że obie planety są w swoich własnych domicylach, przez co wyrażają bezproblemowo swoją energię i łączą swoje siły wspierając się. Na przykład Wenus w Byku w kwadraturze do Saturna w Wodniku.
  4. Ostatnia odmiana wymieniana przez  al-Kindīego to recepcja, podczas której planeta ma aspekt do tej, która jest w godności w jej znaku (Księżyc w Byku w sekstylu do Wenus w Rybach, Wenus w Rybach w trygonie do Jowisza w Skorpionie).

Można też nieco uprościć i podzielić recepcje na dwa rodzaje:
  1. przez cały znak. Czyli sytuację, gdy planety nie robią ze sobą aspektu, a po prostu są w znakach, w których przynajmniej jedna jest przyjmowana.
  2. Przez aspekt. Gdy tworzą ze sobą aspekt, a jednocześnie przynajmniej jedna planeta jest przyjmowana.
Recepcja ułatwia, więc nawet gdy planety są ze sobą w opozycji, to mimo trudności sprawa pozytywnie się zakończy. Łatwiej unieść problemy. To rodzaj wsparcia, pokoju, sojuszu, co sprawia, że również przy komplikacjach i zmaganiach jest w sytuacji jakieś dobro. Recepcja ochrania przed hańbą, więc jest nadzieja, że sytuacja nie będzie beznadziejna. Mówi ona o jakimś ułatwieniu. Gdy brakuje recepcji, to można się spodziewać, że sytuacja będzie dużo trudniejsza. Na przykład Jowisz w Bliźniętach w kwadraturze do Marsa w Pannie to wyjątkowo niepomyślna konfiguracja, ponieważ Mars ściąga Jowisza na wygnanie. Podobnie  al-Kindī mówi o Marsie w Skorpionie w aspekcie do Księżyca w Byku. Obie planety ściągają się do pogorszenia swojego stanu, co porównuje do sytuacji spotkania z wrogiem, do którego czujemy wstręt i wcale nie chcemy się z nim zobaczyć.
Współcześni astrologowie tradycyjni tacy jak Eric van Slooten, Piotr Piotrowski, Benjamin Dykes podkreślają, jak istotna jest rola recepcji w analizie horoskopów. Szczególnie pełni ona bardzo ważną funkcję astrologii horarnej.
Podsumowując: recepcja zwiększa dobroczynność i pomniejsza szkodliwość, ale istotne jest, jakie aspekty tworzą planety oraz to czy czasem nie są same w gorszej kondycji i w jakiś sposób uszkodzone.

Literatura:
al-Kindī, The Forty Chapters of Al Kindi. Traditional Horary and Electional Astrology, trans. B.N. Dykes, Cazimi Press 2011.
Al-Bīrūnī, The Book of Instruction in the Elements of the Art of Astrology, trans. R. Ramsay Wright, Luzac&co 1934.
Bonatti G., Bonatti on Nativities, trans.B. Dykes, Cazimi Press 2010.
Dykes B., Using Medieval Astrology. A Compendium of Concepts and Techniques, 2005.
Dykes B., Introdution to Traditional Astrology: Abu Ma'shar&Al-Qabisi, the Cazimi Press 2010.
Firmicus Maternus, Ancient Astrology Theory and Practice. Matheseos Libri VIII, trans. Jean Rhys Bram, Noyes Press 2005.
Lilly W., Christian Astrology, London 1659.
Masha' Allah, On reception, trans. B. Dykes, [w:]http://www.bendykes.com/sahl.php
Valens Vettius, Anthologies. 

Awersja, która stała się kwinkunksem

Awersja, która stała się kwinkunksem

 W astrologii mamy pięć podstawowych aspektów, czyli relacji między planetami: opozycja (180 stopni, Saturn), kwadratura (90 stopni, Mars), trygon (120 stopni, Jowisz), sekstyl (60 stopni, Wenus), koniunkcja. Każdy z nich posiada swoje korzystne, bądź szkodliwe znaczenie. Małe aspekty (m.in. kwintyl) wprowadził słynny naukowiec Johannes Kepler w XVII w. Jednak w dawnej astrologii te pięć aspektów stanowiło podstawę. Wyróżniano dwa rodzaje powiązań między planetami:

  • przez znak
  • przez orbę
Ten pierwszy sposób wiązał się z samym znaczeniem łacińskiego terminu „aspicio”, od którego pochodzi „aspekt”, czyli patrzeniem, widzeniem się. Np. Słońce w 1º Barana i Księżyc w 25º Strzelca widzą się, a zatem dawni astrologowie doceniliby relację zachodzącą między nimi (trygon). 

Są jednak takie miejsca w horoskopie, do których światło ascendentu nie dociera. Ascendent nie tworzy klasycznych aspektów z domem II, VI, VIII i XII, zatem są to te sfery, które są poza naszą kontrolą, świadomością, do których możemy mieć mniejszy dostęp. Poza II domem wydaje się to bardzo sensowne – niekiedy człowiek nie ma wpływu na choroby, które go atakują, czasem choćby nie wiadomo jak mocno dbał się o siebie, grypa i tak dopadnie (VI), śmierć jest nieunikniona i raczej nie mamy większego wpływu na, to kiedy odejdziemy z tego świata (VIII), zdarzają się w życiu losowe sytuacje, coś tracimy, nie mamy wpływu na przebieg sprawy (XII). Do tych miejsc nie sięga ascendent (JA), więc nie można świadomie nimi kierować i na nie wpływać. Zastanawiać może, dlaczego również II dom został włączony do tej ponurej listy. Dawni astrologowie nazywali drugi dom "Wrotami Hadesu", oprócz oczywistych i znanych nam znaczeń, wiązano go również ze śmiercią partnera, gdyż to VIII dom licząc od VII. 

I to jest właśnie awersja – niewidzenie się. Nie dotyczy to jedynie ascendentu, ale każdego miejsca/planety w horoskopie. Na przykład w horoskopie Swamiego Wiwekanandy Księżyc jest w awersji do Plutona, a Słońce w awersji do Urana. Nie widzą się.

Co to oznacza w praktyce? Między planetami w awersji jest słabszy kontakt, stosunki między nimi są oziębłe, wiąże się to z jakąś niewiedzą, działaniem po omacku, brakiem dostępu do wszystkich informacji, to nieświadomość, wyparcie, zaprzeczenie.
Współcześnie awersję zastąpiono półsekstylem (30º) i kwinkunksem (150º), które mają jednak odrobinę inne znaczenie. Wydaje mi się, że awersja jest prostsza w użyciu i znaczeniu. 
Aspekty poprzez znak warto stosować w synastrii — nawet gdy orba nie sięga, to i tak łatwiej o porozumienie osób, które mają planety w znakach, które potrafią się ze sobą dogadać.

Notatka o Neptunie

Notatka o Neptunie

 Tranzyty Neptuna są jak grzybica stóp. Niemiłe i trudno się ich pozbyć, a łatwo o nawroty. Są trudne do rozpoznania i uchwycenia, niekiedy dopiero wraz z upływem lat możemy zobaczyć, co się wtedy właściwie wydarzyło.

Zauważyłam, że ich cechą charakterystyczną jest to, że długo się ciągną, nawet jeśli upłynęło już sporo czasu, to na jakimś subtelniejszym poziomie pozostawiają ślad na dużo dłużej. Wystarczy zakochać się na tranzycie Neptuna do Wenus, by wiedzieć, o co chodzi. Nawet po wielu latach wspomina się tego Stefana z nostalgią i idealizuje (typowy Neptun).

Neptun to taki wysysacz energii. Niekiedy może przynieść depresje, zwłaszcza gdy połączony jest z Saturnem. Znam przypadek, gdy osoba miała kwadraturę tr. Neptuna do ascendentu i koniunkcję tr. Saturna do Asc – leczyła się wówczas na depresję. Znam kilka osób z trudnymi urodzeniowymi aspektami Neptuna do Księżyca i są dosyć melancholijne z natury, a przy trudnych tranzytach się to pogłębia.
Neptun zabiera jasność i trzeźwość myślenia. Jedna osoba była mocno zagubiona przy koniunkcji tr. Neptuna do Merkurego. Całkowicie straciła głowę i zdolność do logicznego myślenia, co doprowadziło ją do tego, że niemal naraziła swoje małżeństwo dla innego mężczyzny. Bo przy tych tranzytach często ludzie zachowują się, jakby byli kimś innym, a ich myślenie jest całkowicie nieracjonalne. Logika może do takich osób nie docierać.

Gdy miałam swoje tranzyty Neptuna dawno, dawno temu, już niemalże w innej galaktyce ;) to był czas bardzo... artystyczny. Neptun w koniunkcji ze Słońcem zamanifestował się jako chęć zostania artystą i uczenia się malarstwa. Póki tranzyt trwał, studiowałam malarstwo, gdy się skończył, przerzuciłam się na całkiem inną dziedzinę (bardzo racjonalną, saturniczną – akurat Saturn przechodził mi przez MC).
Często ta planeta łączona jest z odmiennymi stanami świadomości i z powodującymi je używkami. Ale Neptun to też mistrz iluzji – w zawodach, w których konieczne jest kreowanie czegoś, tworzenie fatamorgany i złudzeń, sprawdza się idealnie (aktorstwo, sztuka, pisanie).
Mój znajomy przy tranzytowym Neptunie na MC całkowicie zmienił branżę, z religioznawstwa na bardzo konkretne programowanie. Inny znajomy przy takim samym tranzycie rozpoczął studia doktoranckie na wydziale filozofii, po czym rzucił. Neptun to też niezdecydowanie, zagubienie, pomieszanie.

Zauważyłam, że osoby, które mają ładnie położonego Neptuna w urodzeniowym horoskopie, są bardzo dobre dla innych i nie oceniają ludzi, ale raczej akceptują, nawet jak mają do czynienia z kimś słabszym, chorym, trudnym, skomplikowanym. Mają w sobie taką otwartość. To jest ta ładna strona Neptuna – wielkie współczucie i serce dla każdego, a najlepiej dla całego świata. Neptunicy patrzą na świat całkiem inaczej niż na przykład taki Saturnik. Mam wrażenie, że trochę mogą czuć się, jakby żyli w bajce, w której wszystko jest możliwe. Są rozmarzeni, idealizują, szukają jasnych i różowych stron świata. Chyba że Neptun coś im uszkadza, wtedy mogą mieć irracjonalne lęki, albo różnego rodzaju deficyty.

Dzienniki gwiazdowe: Dom dzienny, dom nocny

Dzienniki gwiazdowe: Dom dzienny, dom nocny

 Poznając astrologię tradycyjną wielokrotnie spotkałam się z pojęciem „sekty”, albo „hayz”. Jednak jakoś mi to mignęło i poszłam dalej. Ale zaczynając kolejne podręczniki do dawnej astrologii i słuchając wykładów, wciąż przewijało się to pojęcie hajsu, który się ma, albo którego się nie ma. I ignorowałabym je, gdyby nie to, że trafiłam na świetną pracę Roberta Handa, którą właściwie tutaj streszczę1.

Astrologia tradycyjna jest jak taki dziwny przyjaciel. Robi kiepskie wrażenie przy pierwszym kontakcie, ale można się do niego przekonać, a nawet bardzo go polubić. Te wszystkie reguły i zasady, które bardzo często sobie przeczą, mogą przytłaczać, ale z drugiej strony pozwalają całkiem inaczej spojrzeć na horoskop. No i to fajne uczucie, gdy myślisz sobie, że robisz to samo, co robił Porfiriusz w III w. 

Zasad jest tak dużo, że można się pogubić. Bo to nie tylko kwestia tego, w jakim domu jest planeta, ale w jakiej relacji ze Słońcem (czy wschodzi przed nim, czy za nim, w jakiej jest odległości, czy spalenie, czy cazimi itd., itp.), co się dzieje z Księżycem (a może być osłabiony przez wiele różnych czynników), no i czy mówimy o horoskopie dziennym, czy nocnym. Bo tak: gdy Słońce jest powyżej horyzontu mamy horoskop dzienny, gdy poniżej nocny. Dzienne planety to: Słońce, Jowisz, Saturn. Nocne: Mars, Wenus, Księżyc. Męskie znaki (czyli powietrze i ogień) są dzienne, żeńskie (woda i ziemia) są nocne. I teraz tak, jeśli planeta dzienna w dziennym horoskopie jest w dziennym znaku powyżej horyzontu to po prostu wyśmienicie. Jeśli planeta nocna w nocnym horoskopie jest w nocnym znaku powyżej horyzontu jest wspaniale. W nocnym horoskopie planeta dzienna powinna być poniżej horyzontu, w znaku dziennym by było fajnie, a w dziennym nocna poniżej horyzontu. Jeśli planeta nie spełnia żadnego z tych warunków to jest to tzw. ex conditione, czyli is fucking far from ok, jakby to powiedział jeden z bohaterów filmu Pulp Fiction.

Co ciekawe, gdy mamy hajs (hayz) planeta zachowuje się bardzo pozytywnie. Taki Saturn w dziennym horoskopie w Wodniku w X domu, według Pawła z Aleksandrii, to całkiem fajna sprawa. Da siłę do pokonania wrogów, wysokie stanowisko. Ale może uporządkujmy te wiadomości, tak jak to zrobił Robert Hand (polecam jego tekst, bo można tam znaleźć sporo cytatów z klasyków):
Saturn – gdy ma hajs, albo jest w dziennym horoskopie, wówczas ujawnia swoje pozytywne właściwości takie jak: dyscyplina, uporządkowanie, szacunek. Może dać wysoką pozycję zawodową i społeczną. O ile nie jest jakoś uszkodzony, będzie pełnił bardzo pozytywną rolę w horoskopie. Tak mówi Robert Hand powołując się na starożytnych astrologów, ale wrócę do tej kwestii pod koniec artykułu. Prawdziwym malefikiem z krwi i kości jest Saturn w nocnym horoskopie w żeńskim znaku powyżej horyzontu. Ból, zaraza i korniki. Jest tak, gdyż może czegoś nie dostrzegać, popełniać błędy i być przez to skazany na konsekwencje swoich czynów. Bez światła Saturn nie widzi właściwie i jest niejako omroczony. Firmicus Maternus tak to podsumował:

Saturn w 10. domu, szczególnie w koniunkcji z MC, za dnia, wskazuje na cesarza, dowód-cę wojskowego, prefekta (urzędnika reprezentującego władcę), uczciwego rolnika, obdarza wielkim majątkiem i wielką sławą. (…) Jednak w nocy Saturn w 10. domu wskazuje na nie-szczęście, przyczynia się do strat majątku, urodzony wyprze się małżeństwa i dzieci. To wielkie zło, gorzki ból żałoby. (…) Ale jeśli Jowisz albo Wenus pomyślnie aspektują miejsce Saturna, to te złe rzeczy mogą zostać zniesione2.

Jowisz – w dziennym horoskopie, znaku, powyżej horyzontu, da wielkie szczęście i sukces. W nocnym – wciąż jest dużym benefikiem. Dopiero gdy jest poza swoją sektą jego moc się kurczy i gorzej mu idzie przeciwdziałanie malefikom. Dzienny jest bardziej strzelcowy, nocny rybny.
Mars – w dziennych horoskopach bądź dziennym umiejscowieniu Mars działa jeszcze bardziej marsowo i mniej empatycznie. Może być bezwzględny i okrutny. Bardzo szkodliwa pozycja. Jednak gdy jest w swoim hajsie, bądź w nocnym horoskopie staje się łagodniejszy. To może być energia skoncentrowana na ochronę innych, bronienie słabszych. Dla takiego Marsa ważne jest poczucie bycia połączonym z innymi, wspieranie, karmienie, poleganie na sobie.

Słońce – potężne w swoim hayz (chyba, że w domu VIII, bądź XII). Hand zauważa, że współczesna astrologia nie zgadza się na to, że Słońce, które jest poniżej horyzontu będzie słabsze i w jakimś sensie gorsze, trudniejsze.
Wenus – w dziennym horoskopie, lub dziennie posadowiona będzie pokazywać osobę, która może podkreślać mocno swoje seksualne walory, bądź nie wchodzić w role jakie kiedyś były typowo przeznaczone dla kobiet. Czyli po prostu wyzwolona, niezależna, silna kobieta. U mężczyzny pokaże skłonność do silnych i dominujących kobiet. Natomiast Wenus w swoim hajsie to uosobienie kobiecości, matka, żona, gospodyni. Hand podkreśla, że Wenus, która jest poza swoją sektą nie będzie sprawiać żadnych problemów, a tak czy siak będzie ok. Dzienna Wenus to wojowniczy aspekt bogini Isztar, nocna to Isztar jako bogini miłości.
Merkury – w dziennym horoskopie jest dzienny, w nocnym nocny. Raczej u niego większe ma znaczenie to, czy ma kontakt z malefikiem, czy benefikiem, niż czy jest w swojej sekcie.
Księżyc – najbardziej nocne ciało niebieskie, uznawane nawet za lidera nocnych planet. W swoim hajsie może zapewnić wsparcie kobiet, dać silną pozycję zawodową i społeczną związaną z innymi ludźmi (na przykład robiąc coś, co związane jest z potrzebami innych osób). W dziennym horo, bądź ex conditione jest bardziej zależny od innych planet, które mogą go wspierać, bądź osłabiać. Może na przykład dać trudności w rozwoju zawodowym powodowane przez kobiety, albo problemy z matką.
Nauczyłam się tego od moich wspaniałych nauczycieli, że nie można sobie wziąć jednego elementu z horoskopu i go analizować w oderwaniu od reszty. W astrologii mamy zawsze wzajemne oddziaływanie cząstek tworzące całość. Na pewno sam Saturn w swoim hajsie nie wystarczy by człowiek był dyrektorem. Ale zobaczmy czy cokolwiek to daje. Na pierwszy ogień idzie kobieta, która pełni funkcje dyrektora. Nie pokażę tego horoskopu, ale uwierzcie mi na słowo, że to nocny horoskop, a Saturn jest w koniunkcji z ascendentem w męskim znaku. Czyli spełnia wszystkie warunki: w nocnym horoskopie pod horyzontem, w nocnym znaku. I mamy kierownicze stanowisko.
Inny przykład kobieta z Saturnem na ascendencie w Strzelcu. Jest to nocny horoskop, Saturn jest pod horyzontem, więc jest całkiem przyzwoicie, choć w nocnym horoskopie nie gra głównych skrzypiec. Tak posadowiony Saturn przejawia się jako dobra organizacja, umiejętność doprowadzania spraw do końca i osiąganie zamierzonego celu. Ta osoba potrafi wyspecjalizować się w jakiejś określonej dziedzinie i póki ta dziedzina ją interesuje jest dobrze, potem może się jej odmienić i szuka nowej dziedziny. Saturn jest władcą troistości Strzelca, jest w recepcji z Jowiszem w Wodniku, to wszystko sprawia, że manifestuje się pozytywnie (choć nie zawsze, aż tak dobrze to nie jest). Dodatkowo Słońce w Wodniku również jest poniżej horyzontu. Jedynymi planetami w horoskopie nie spełniającymi warunków jest Wenus będąca ex conditione: w dziennym znaku, poniżej horyzontu i Księżyc, który powinien być nad horyzontem, a nie jest, ratuje go jedynie żeński znak, choć niestety jest i tak dosyć słaby. Ta osoba nie odnajduje się w typowo kobiecych rolach, nie lubi gotować, nie interesuje się tego typu zajęciami. Inspiruje się takimi wzorcami jak: Maria Skłodowska-Curie, Maczig Labdron, Xena, Cristina Yang, Martyna Wojciechowska, Tsultrim Allione. 

Teraz celebryta, żeby można było pokazać kółko. Miley Cyrus. Jej Saturn jest idealnym przykładem posiadania swojego hajsu. W dziennym horoskopie dzienna planeta w dziennym znaku nad horyzontem. To samo można powiedzieć o jej Słońcu. Jedynie Jowisz się nie mieści w ramach naszych reguł, jak i Wenus. Księżyc i Mars spełniają warunki. Gdyby starożytni uznawali Urana i Neptuna, to by mieli dodatkowo podkreślenie nietypowości Wenus tej młodej piosenkarki. Ale gdybyśmy usunęli na moment Urana z Neptunem, to już samo to położenie tej planety na górze horoskopu za dnia, daje całkiem inne przejawienie – kto nie widział jej kontrowersyjnego nagrania i epatowania erotyzmem? Ale wracając do Saturna – w tak młodym wieku osiągnęła sporo. Dodatkowo jej Saturn wzmacniany jest trygonem od Jowisza. Czyli można powiedzieć, że jest on bardziej benefikiem niż malefikiem. 

Innym przykładem osoby, która miała Saturna w hayz jest Adolf Hitler. Jakby nie patrzeć, jednak zdobył uznanie i wysokie stanowisko (jednak w znaku swojego wygnania, plus kwadrat z Marsem - Hand podkreśla, że planeta może być wzmacniana i osłabiana przez wiele różnych czynników, a sam hayz to jeden ze wzmacniających elementów, gdy pojawiają się osłabiające, to może nie być tak kolorowo). Jednak jego Mars jest już w dużo słabszej pozycji: nocna planeta w dziennym horoskopie powyżej horyzontu w nocnym znaku.


Żeby jeszcze bardziej skomplikować sytuację kilka słów o halbie. To prawie to samo co hajz, tylko planeta nie musi być we właściwym znaku. Jest w swojej sekcie. Jest jeszcze taki podział, w którym mamy żeńskie i męskie ćwiartki horoskopu i to też się bierze pod uwagę3. B. Dykes wyjaśnia, że gdy planeta ma hayz to jest zdolna i kompetentna by działać, ma możliwość by się realizować w sposób spokojny, rozsądny, zbalansowany i pewny. Halb również pokazuje, że planeta może rozwinąć swoje skrzydła w sposób harmonijny.
Podział na dzienne i nocne horoskopy jest bardzo przydatny, szczególnie gdy korzystamy z punktów arabskich, czy gdy chcemy ustalić hyleg, dyrekcje czy firdarie. Pisze na ten temat P. Piotrowski w swojej książce „Reguły astrologii tradycyjnej”4 oraz M. Krogulska i I. Podlaska-Konkel w „Podręcznik astrologii”5. Obie panie podkreślają, że bardzo ważne jest to, czy horoskop jest dzienny czy nocny, bo od tego zależy czy ważniejszy w nim będzie Księżyc, czy Słońce. Brałam raz udział w warsztacie, w którym omawiane było znaczenie świateł w zależności od tego czy mamy noc, czy dzień. Myślę, że warto poświęcić tej kwestii więcej uwagi i przyjrzeć się temu w jak różne sposób manifestują się planety w zależności od sekty.

1Por. R. Hand, Night&Day. Planetary Sect in Astrology, 1995.
2Firmicus Maternus, Mathesis, cyt. Za P. Piotrowski, Dyrekcje przez troistości, Warszawa 2012.
3Por. P. Piotrowski, Dyrekcje przez troistości, Warszawa 2012. Zapis wykładu wygłoszonego na konferencji PTA.
4P. Piotrowski, Reguły astrologii tradycyjnej, Białystok 2011, s.55.
5M. Krogulska, I. Podlaska-Konkel, Podręcznik astrologii. Tom I, Warszawa 2014, s. 251-254.

Dzienniki gwiazdowe: Laurentius Bonincontrius i jego reguły

Dzienniki gwiazdowe: Laurentius Bonincontrius i jego reguły

 W poprzednim poście opisałam Państwu horoskop elekcyjny egzaminu [w wielkim skrócie: miałam bardzo ważny końcowy egzamin z filozofii, który doskonale zdałam]. Analiza oparta była na mojej wiedzy pochodzącej z najróżniejszych źródeł oraz doświadczeniu. W tym oto poście wracam do tego horoskopu i sprawdzam, czy jest zgodny z niektórymi tradycyjnymi regułami elekcyjnymi. Wspieram się tutaj tłumaczeniem tekstu Laurentiusa Bonincontriusa „Treatise on Elections” (tłum. i red. R. Hand).




 Prawdopodobnie ten astrolog urodził się 23.02.1410 roku w San Miniato, a zmarł około 1502. Był płodnym pisarzem: komentował Ptolemeusza, Alcabitiusa, Maniliusza. Interesował się magią naturalną i wykorzystywał swoją wiedzę w praktyce.
Bonincontrius w swoim dziele dotyczącym elekcji wymienił sporo reguł, jednak przytoczę tu tylko wybrane punkty. Rozdział dotyczący elekcji pierwszodomowych jest bardzo ciekawy, bo opisane są w nim bardzo ogólne zasady, moim zdaniem uniwersalne:
  1. Elekcja powinna dotyczyć sprawy, która jest realna i możliwa do zrealizowania.
    W moim przypadku zdanie egzaminu było bardzo prawdopodobne.
  2. Natywny władca ascendentu powinien być dobrze położony w horoskopie elekcyjnym.
    Urodzeniowo mam ascendent w Strzelcu, zatem władcą jest Jowisz. Wypada on w IV domu elekcyjnym, co daje mu godność przygodną. Dodatkowo jest na swoich termach, a także jest władcą troistości. Osłabia go retrogradacja i dekanat Saturna. Nie jest źle i na pewno szczęście mi sprzyjało podczas tego egzaminu, zostałam odebrana i oceniona bardzo pozytywnie.
  3. Malefiki elekcyjne nie powinny być w natywnych domach kątowych, chyba że są sygnifikatorami sprawy, lub któryś z nich włada ascendentem.
    Jeśli ktoś ma trudne tranzyty, to ciężko uniknąć tej sytuacji. Czasem nie da się czekać, aż tranzytowy Saturn minie dom I, czy tranzytowy Neptun dom VII, zatem ta reguła może być skomplikowana. U mnie, jako że mam urodzeniowy ascendent w Strzelcu, to łatwo połączyć fakty i zrozumieć gdzie mam teraz tranzytowego Saturna. Jak widać, taki tranzyt nie przeszkadza w perfekcyjnym zdawaniu egzaminów.
  4. Elekcyjny władca ascendentu powinien być silny. Dobrze by był w domu kątowym.
    To jest uniwersalna reguła, która się pojawia niemal w każdej elekcji. Tutaj władca ascendentu jest silny przez znak (Słońce w Baranie) oraz dom (w IX domu Słońce się raduje).
  5. Światła powinny być na termach benefików, oraz dobrze by się aspektowały. Władcy term najlepiej by odpowiadali sprawie dotyczącej elekcji.
    W horoskopie egzaminu Słońce jest na termach Wenus, która jest małym benefikiem, natomiast Księżyc na termach Saturna. Egzaminy sygnifikuje Merkury, więc ta reguła nie została zastosowana w pełni.
  6. Jeśli chcesz coś uzyskać od Króla, unikaj Księżyca w Wodniku i Rybach.
    Ok.


  7. Słońce, sygnifikator sprawy, dom sygnifikujący sprawę, punkt fortuny i jego władca oraz IV dom i jego władca, powinny być dobrze położone.
    Słońce, władca elekcyjnego ascendentu, jest dosyć dobrze położone (w Baranie w IX d.). Sygnifikatorem sprawy jest Merkury, który mógłby być silniejszy. Dom X oznacza zdawanie egzaminu (korzyści z wiedzy) i jego władca jest bardzo słaby (Mars w Byku). Egzamin to dom IX, jego władcą jest dosyć silny Jowisz. Punkt szczęścia znajduje się w 25ºLwa na styku I i II domu w luźnym sekstylu z Jowiszem, na termach Marsa. Ów punkt arabski ma sporo godności podstawowej w Lwie, aspekt z benefikiem również go wzmacnia, jedynie termy go osłabiają, ale nie mocno. Zatem analizując jego pozycję, można powiedzieć, że jest całkiem dobrze położony, a jego władcą jest bardzo silne Słońce w Baranie. W domu IV znajduje się benefik, co uważam za zrealizowanie tej reguły, mimo iż władca IV domu, Wenus, jest na wygnaniu i w retrogradacji. Uff!
  8. W każdej elekcji Księżyc powinien być dobrze położony, najlepiej bez aspektu z negatywnymi obiektami.
    W przykładowym horoskopie egzaminu Księżyc nie ma super mocnej pozycji, ale ma aspekt z naturalnym sygnifikatorem sprawy i oddala się od Jowisza. Mogło być dużo gorzej.
  9. Osłabienie pomyślnych gwiazd [obiektów] jest gorsze niż niepomyślnych.
    Reguła do refleksji.
  10. Elekcyjny ascendent powinien pokrywać się z wierzchołkiem natalnego domu I, XI lub V i dobrze by był wolny od trudnych aspektów.
    Niestety elekcyjny ascendent wypadł w urodzeniowym domu VIII, ale jak widać, nie sprawiło to, że egzamin się nie powiódł.
  11. Światła powinny być umiejscowione w domach narożnych lub następujących.
    Księżyc w domu X, czyli dobrze.
  12. Należy dobrze umiejscowić władcę solariusza.
    Moim władcą solariusza jest Jowisz. Tutaj ma nieco godności poprzez dom narożny, jest władcą troistości i jest na swoich termach. Uff!

Horoskop elekcyjny bardzo ważnego egzaminu

Horoskop elekcyjny bardzo ważnego egzaminu

 Miałam dzisiaj bardzo ważny egzamin. Jeden z najważniejszych egzaminów, które trzeba zdać, by zostać dopuszczonym do obrony pracy doktorskiej. Na dodatek z filozofii, która jest wymagającą i trudną dziedziną wiedzy nawet dla kogoś, kto siedzi w niej od lat. Był lekki stres, ale horoskop elekcyjny mnie uspokajał: czy z tak ładną naturalną elekcją coś mogłoby pójść nie tak? Nie ustalałam astrologicznie tej daty, jest to przykład tzw. naturalnej elekcji. Uważam, że takie horoskopy są często najlepsze i warto płynąć wraz z naturalnym nurtem wydarzeń.



Dom I, czyli ja na egzaminie
Po pierwsze elekcyjny ascendent wypadł w znaku Lwa, który chce się zaprezentować jak najładniej, najlepiej, najmądrzej i najwspanialej. Po drugie ten sam ascendent w Lwie szczęśliwym trafem przy starcie egzaminu rozpoczął tworzenie trygonu z moim własnym, osobistym ascendentem w Strzelcu. Yay. Słońce, władca ascendentu, w Baranie w IX domu – to pięknie pokazuje, że zdaję egzamin z filozofii. Słońce jest bardzo mocne i silne. Gorące i suche Słońce jest wywyższone w gorącym i suchym Baranie, na termach Wenus, i w dekanacie Marsa – bardzo energetyczna mieszanka. Szłam na ten egzamin, mając w głowie hasło spartańskich wojowników: „Z tarczą, albo na tarczy”, oraz soundtrack z Rocky'iego, co idealnie obrazuje tak mocną obsadę Barana i moje nastawienie. Wiedziałam jaką ocenę chcę dostać, wiedziałam, jakie mam mocne i słabe strony. Kluczem było powściągnięcie emocji, by za bardzo się nie stresować.

Za to tak mocne Słońce może się wykazać w pełni, choć może zbyt szybko i pośpiesznie, bo tej energii jest za dużo, jest to nadmiar adrenaliny. Jest motywacja, wiara w siebie, bojowe i waleczne nastawienie, przekonanie, że się uda, ale jednocześnie napięcie. Dodatkowo to właśnie Słońce oświetla mój urodzeniowy ascendent swoim blaskiem – wprawdzie separacyjnym trygonem, ale jednak dodaje to wiary w swoje możliwości i umiejętności zaprezentowania tego, co chce się zaprezentować.


 Komisja i egzamin
Komisja to Mars w Byku (bo przecież egzaminatorzy to sędziowie!, wynik egzaminu to również dom X – korzyści z wiedzy, jak twierdzi John Frawley i tym tokiem rozumowania się tutaj kieruję). Mars w Byku jest na wygnaniu, za to ma godność przygodną poprzez umiejscowienie w domu kątowym, a także jest władcą troistości. Jest w termach Merkurego i dekanacie Księżyca. Znajduje się on na gwieździe stałej o nazwie Almak – radosnej, obdarzającej honorem, wybitnością. Komisję stanowił zespół szanowanych autorytetów i wybitnych znawców filozofii. Nie tworzy jednak żadnych aspektów z sygnifikatorami osoby egzaminowanej. Czy to bardzo źle? Jak widać, brak aspektów w ogóle nie przeszkodził w zdaniu egzaminu na 5.

Egzamin to dom IX, jak widać, jego władcą jest mocny Jowisz, a w samym domu IX znajduje się pomyślna Wenus.

Mój drugi sygnifikator to Księżyc w Baranie w dekanacie Wenus na termach Saturna, tworzący koniunkcje z Merkurym – wskazywałoby to na bardzo dobrą komunikację, dobrą pamięć, ale chęć, by szybko wszystko z siebie wyrzucić, może nawet za szybko. Na szczęście Saturn (wł. VII domu) tworzy śliczny trygon z Księżycem – sporo osób trzymało za mnie kciuki! 

Wynik
John Frawley w swoich wykładach i podręczniku kładzie ogromny nacisk na recepcję. Przy tym horoskopie wydaje mi się, że recepcja jest sprawą kluczową, bo pokazuje pozytywny wynik egzaminu. Mars w Byku (znak wywyższenia Księżyca) i Księżyc w Baranie (domicyl Marsa), jest przykładem recepcji, co pokazuje współpracę, wsparcie, harmonię. Jest jak niewidzialna koniunkcja. Poradziłam sobie ze wszystkimi pytaniami i dostałam bardzo dobrą ocenę.

Dodatkowe sprawy
Zwolennicy tradycyjnej astrologii traktują Urana, Neptuna i Plutona podobnie jak gwiazdy stałe. Tutaj warto zwrócić uwagę na Urana – nie dość, że energiczny, niecierpliwy znak Barana jest tak podkreślony, to jeszcze Uran w separacyjnej koniunkcji z Księżycem. Otóż – pojawiły się zaskakujące pytania, nad którymi musiałam się chwilę zastanowić. Pytania niespodzianki. Ale Słońce w Baranie w trygonie do ascendentu elekcyjnego i natalnego – poradziłam sobie i z tym.
Kwestia nowiu – ten horoskop kolejny raz uświadomił mi, że nów nie jest maleficzny. Ciągle się temu przyglądam i będę się temu przyglądać, ale póki co wydaje mi się, że pewne zjawiska są po prostu mocne (zaćmienia, nowie) i ta ich moc może się różnie manifestować, niekoniecznie negatywnie.
W elekcjach egzaminu bardzo ważny jest Merkury, gdyż jest to naturalny sygnifikator nauki. W Baranie jest on peregrynem, jednak ładnie wspiera go trygon z Saturnem oznaczający rozsądek, krytycyzm. Saturn nieco łagodzi i hamuje ten nadmiar marsowej energii, co pokazuje opanowanie i stabilność pozwalającą na udzielanie odpowiednich odpowiedzi.
Bardzo sprzyjające jest to, jak ten horoskop elekcyjny rezonuje z moim urodzeniowym. Oprócz wspomnianego ascendentu w trygonie do mojego urodzeniowego asc oraz Słońca w podobnej sytuacji, elekcyjny Merkury i Księżyc tworzą separacyjny (ale zawsze coś!) sekstyl z moim stellum w Wodniku. Elekcyjny Jowisz, który jest tutaj władcą domu IX, tworzy aplikacyjny trygon do mojego Słońca. 

Gwiazdy stałe na ascendencie
Jak widać na printscreenie z Morinusa na ascendencie jest zbiór gwiazd stałych, a w bezpośredniej koniunkcji jest Asellus Borealis, która zgodnie z Ptolemeuszem ma naturę Marsa i Słońca. To gwiazda pomyślna, dodająca odwagi, cierpliwości, heroizmu, wzmacnia pozycję lidera. 



Copyright © 2016 Odcienie Tarota , Blogger