Tenzin Wangyal
Rinpocze, Leczenie formą, energią i światłem
Ktoś
mądry kiedyś powiedział, że religia jest jak penis. Fajnie, że
się go ma, ale nie trzeba od razu go pokazywać całemu światu.
Brzmi to sensownie. Dlatego nie jest łatwo mi pisać o tej książce
unikając osobistych wycieczek w meandry mojego życia religijnego.
Powiem krótko: osoby, które chcą poznać praktyki bon na poziomie
szamańskim, tantrycznym i dzogczen powinny przeczytać tę książkę.
Jest ona raczej adresowana do osób, które czują związek z tą
linią nauczania.
Tenzin
Wangyal wyjaśnia jak praktykować z poszczególnymi żywiołami i
balansować ich energię. Jest to tak zwana praktyka odzyskiwania
duszy. W momencie, gdy łączymy się z rigpą dzieje się to w
sposób naturalny. A że kontakt z rigpą,
czyli naszą najgłębszą naturą, Źródłem, Kuntuzagpo, Buddhą,
nie jest wcale taki hop siup, że siadasz i już, to warto się
wspomóc różnymi innymi metodami. Takimi jak praca z emocjami, czy
żywiołami. Najprostsza strategia równoważenia energii żywiołów
to oczywiście kontakt z przyrodą. A sposób na pogłębienie tego połączenia jest opisany
krok po kroku w książce i to jest właśnie to, co nazywa się
dosyć dramatycznie odzyskiwaniem duszy. Każdy z żywiołów może
być obecny w nas w nadmiarze, lub możemy cierpieć na niedobór.
Oba te stany są dosyć szkodliwe i wiążą się z różnego rodzaju
dolegliwościami. Na przykład nadmiar ziemi może skutkować
przygnębieniem, depresją, ospałością, wycofaniem, niedobór
brakiem stabilności, roztargnieniem, nerwowością. Za dużo wody
daje brak produktywności, wygodnictwo, za mało skutkuje kiepskim
samopoczuciem. Nadwyżka ognia wiąże się z irytacją, nadmiernym
poruszeniem, a gdy tego żywiołu brakuje, wówczas może dokuczać
brak energii, witalności, ciężko się za coś zabrać. Gdy dominuje powietrze pojawia się problem z doprowadzeniem spraw do końca, z wytrwałością, przy niedoborze mamy różne blokady dotyczące relacji, które mogą być płytkie. Za mało przestrzeni owocuje blokadami, zagubieniem i zamknięciem, za dużo daje chaos, dezorientację, odłączenie, brak priorytetów.
Oprócz
elementów jest i poziom tantryczny, czyli praca z poszczególnymi
czakrami i oczyszczanie i balansowanie w nich energii. Wielu z tych
metod TWR uczy na warsztatach, które organizuje. Oczywiście jest i
poziom dzogczen, na którym wszystko jest manifestacją przestrzeni i
światła. Wkraczamy w niedualność i w odpuszczenie. Mniej więcej
tak to wygląda. Dzogczen to rodzaj medytacji polegający na
przebywaniu w naturalnym stanie umysłu.
Medytacja
nie jest cudownym, magicznym lekarstwem, tylko procesem i stylem
życia. Pomaga zdystansować się od tego, co dzieje się w głowie,
a to jest naprawdę niesamowicie relaksujące. Możecie sobie
wyobrazić, że nawet jak pojedziecie na wakacje, to jeśli nie
uspokoicie swoich myśli i emocji, to mało odpoczniecie. Dlatego
umiejętność odpoczynku od tego, co się dzieje w naszych głowach
jest bardzo cenna. To nie oznacza, że medytując przestajesz myśleć.
To oznacza, że nie przejmujesz się tym, co pojawia się w twojej
głowie. Cytat z Tenzina na koniec:
Natomiast gdy utkniesz w swoich myślach i uczuciach, wówczas jedna myśl prawie zawsze wiedzie do następnej, a to nieuchronnie nasila ból. Pogrążony w bólu umysł nie jest w stanie znaleźć drogi wyjścia z tej sytuacji. Jak głosi tybetańskie przysłowie – nie da się zmyć krwi z rąk, myjąc je krwią. Taki próbujący uwolnić się od własnego bólu umysł nazywam „sprytnym ego”. Często trudno je rozpoznać, gdyż bezustannie udzielamy sobie rad, które wydają się pozytywne, interesujące i zorientowane na rozwiązanie. Sprytne ego może często nas nawiedzać w trakcie sesji medytacyjnych, wtrącając się w chwile wglądu i mianując się mądrością. Jednakże jego pozorna mądrość nie jest wynikiem autentycznego samopoznania. Stanowi raczej przeszkodę na drodze do prawdziwej mądrości, do rozpoznania natury umysłu.
Małgorzata
Halber, Najgorszy człowiek na świecie
Jest
to książka ważna. Porusza problem kobiecego alkoholizmu. Osoby,
które pracują z tzw. cieniem (Czy to same ze swoim, czy z innymi
ludźmi) powinny tę książkę przeczytać. Pozwala ona zrozumieć
sposób myślenia alkoholika, emocjonalność, to z czym on się
zmaga. A osoby nałogowe mogą poczuć, że ktoś mówi właśnie do
nich ich smutnym nałogowym językiem.
Jeszcze zanim zacznę, chcę powiedzieć coś, co odkryłam zupełnie niedawno.KAŻDY SIĘ WSTYDZI.KAŻDY SIĘ WSTYDZI TRZECH RZECZY.ŻE NIE JEST ŁADNY.ŻE ZA MAŁO WIE.I ŻE NIEWYSTARCZAJĄCO DOBRZE RADZI SOBIE W ŻYCIU.
Małgorzata
Halber pokazuje, że tak naprawdę bardzo wiele osób się z czymś
zmaga. Czy to nałogowość, depresja, nerwice, czy po prostu różnego
rodzaju lęki. Opisuje swoje własne zmagania i bóle. Jest w tym
brutalnie autentyczna i szczera. Ale to nie tylko smęcenie
alkoholika, ponieważ książka ma też pozytywny wymiar. Pokazuje
jak można wychodzić z tego, jak ona to zrobiła i się jej udało. Halber pokazuje, że tu chodzi o
mechanizm nałogowy, wewnętrzną pustkę, otchłań, dziurę, którą
się zapełnia czymś, co przynosi ulgę. Czy to alkohol, narkotyki,
słodycze, seks, hazard, praca czy sport. Polecam tym, którzy mają
do czynienia z dysfunkcyjnymi osobami. Ale również po prostu
miłośnikom dobrej literatury, ponieważ jest to dobrze napisana
książka, którą czyta się w jeden wieczór. Osoby, które interesują się psychologią będą wniebowzięte, bo jest tu bardzo dużo informacji o funkcjonowaniu deficytowego człowieka, a także jak do niego podejść, co go wspomoże, a co go osłabi.
Małgorzata Halber to autorka popularnego komiksu "Bohater"
Lee
Lehman, Martial Art of Horary Astrology
Jest
to książka typu „must have” jeśli zajmujecie się astrologią
horarną. Ma ona grubo ponad 300 stron i podzielona jest na trzy
części. Pierwsza to ogólne wprowadzenie do astrologii horarnej,
czyli co to w ogóle jest, jak się za to zabrać. Druga część
dotyczy konkretnych pytań powiązanych z każdym domem. Pytania
wzorowane są na Williamie Lilly oraz Johnie Gadbury, przy każdym
rozdziale są opisane i wyjaśnione przykładowe horoskopy. Nie
przeczytałam tej książki od deski do deski, a raczej otwieram te
rozdziały, które są mi akurat potrzebne. Jest to bardzo
wartościowa pozycja.
Jean-Baptiste
Morin, Astrologia Gallica, Book Twenty-Three, Revolutions
Solariusze
i lunariusze nieustannie mnie ciekawią. Zatem nie mogłam nie kupić
klasycznej książki w tym temacie. Jean-Baptiste Morin wyjaśnia
wszystko co trzeba wiedzieć o powrotach planet. Podaje przykłady.
Jedynie ostrzegam, że nie jest napisana łatwym językiem.