sobota, 12 maja 2018

O zarządzaniu emocjami

O zarządzaniu emocjami
Emocje i praca z nimi to ważny element rozwoju. Każdy ma emocje, są one czymś bardzo naturalnym i potrzebnym. Pełnią one rozmaite funkcje. Nieprawidłowe podejście do nich może polegać na tym, że się je wypiera, bo to za mało duchowe, żeby czuć gniew, zazdrość, czy lęk. To w końcu trucizny, które mogą zniszczyć całą naszą zasługę gromadzoną przez lata. Takie metafory można spotkać w różnych miejscach, te emocje traktowane jako coś, co niszczy nas od środka, robią się problemem. Nie chcemy ich czuć, ale czujemy. Może dojść poczucie winy, że za słabo praktykujemy, albo do wyparcia ich. Człowiek próbuje stać się jakimś ideałem zbudowanym z cukru i z tęczy. A to wszystko i tak okaże się nieprawdą, bo jesteśmy właśnie zbudowani z tych najróżniejszych emocji, których nieustannie doświadczamy. Dopóki mamy w sobie nasiona karmiczne, te emocje będą się pojawiały czy tego chcemy, czy nie.
Ale każda emocja niesie informacje, jest po coś. Warto się jej przyjrzeć i posłuchać, jaki ma przekaz. Czujesz zazdrość, że ktoś robi coś lepiej niż ty? Zatem może to wskazówka, że w tej sferze warto się doskonalić? Zazdrość może być bardzo silnym motorem napędowym i sprawiać, że stajemy się lepsi i rozwijamy się. Nie musi nas wcale zniszczyć, ale może świetnie zmobilizować i popchnąć nas w tym kierunku, w którym zawsze chcieliśmy iść.

Gniew jest sygnałem, że w naszym życiu pora na solidny remanent, na przyjrzenie się sobie i sytuacji, w której jesteśmy. Może warto dokonać selekcji ludzi, którymi się otaczamy? Może warto trochę więcej czasu poświęcić na wizyty w galerii sztuki, na relaks? Taka emocje niesie informację, że coś w naszym życiu wymaga większej uwagi. Lęk chroni nas przed niebezpieczeństwami, sprawia, że możemy dbać o siebie, ale też bywa bardzo mobilizujący.

Stres jest zdrową reakcją na sytuacje, które nam zagrażają. Gdy może się prawidłowo zamanifestować, wówczas organizm przeżywa duży zastrzyk adrenaliny, po którym organizm wkracza w tryb regeneracji. Jest to coś, czego potrzebuje.
Emocje stają się dla nas problemem, gdy jest ich za dużo i gdy nie wiemy co z nimi zrobić. Gdy czujemy je od rana do nocy i mają tak silne natężenie, że bardzo ciężko jest wytrzymać. I...bum! Mamy wewnętrzną implozję emocjonalną, wypalenie, czy osłabienie systemu odpornościowego. W małych dawkach są one tym, co czyni z nas istoty ludzkie i pozwala nam funkcjonować. Czymś całkowicie naturalnym i potrzebnym. Kluczem jest prawidłowe zarządzanie nimi. Jak zacząć:

  • ważna jest akceptacja i pozwolenie sobie na odczuwanie całej emocjonalnej palety bez wyparcia, czy udawania, że nic się nie dzieje. To odczuwanie smutku, gdy się pojawia, odreagowywanie stresu, gdy czujemy napięcie, to pozwalanie by gniew się zamanifestował.
  • Nie stawiać się w pozycji ofiary. Co oznacza obwinianie innych za wszelkie krzywdy, jakie nam wyrządzili i czynienie innych odpowiedzialnymi za nasze nieszczęścia. Różne rzeczy się dzieją, ale to, jak na nie reagujesz to 100% Twoja odpowiedzialność. Czasem nie zmienisz pewnych sytuacji, ale masz wpływ na swoją interpretację wydarzeń.
  • Warto rozejrzeć się, czy nie ma wokół Ciebie dysfunkcyjnych ludzi, którzy ściągają w dół i osłabiają, albo takich, którzy Cię (nad)używają do czegoś. Nie trzeba się od razu odcinać, ale warto przyjrzeć się tym relacjom i nabrać odpowiedniego dystansu. To, kim się otaczamy wpływa na to, jak się czujemy.
  • Do codziennych nawyków, takich jak mycie zębów, dołączyć intensywny ruch. Organizm narażony na ciągły stres, a nie mogący go odreagować, nie czuje się zbyt dobrze. Intensywna aktywność fizyczna pomoże rozładować nadmiarowe emocje, gdyż przecież one nie tylko dotyczą umysłu, ale również ciała. Zadbaj o swoją energetykę i rób to, co podnosi Twój poziom energii w zdrowy sposób.
  • Zdystansować się do... tego co się dzieje w waszych głowach. Nawet jak pojawia się wewnętrzny krytyk, który chce wbić w was szpile, to nie musicie mu wcale wierzyć!
  • Uczyć się nowych interpretacji rzeczywistości. Stres jest reakcją na sytuację mocno związaną z tym, jak my tę sytuację przedstawiamy sobie sami w naszych głowach. Możemy funkcjonować na poziomie lękowym i myśleć sobie, że to co nas spotyka jest przerażające i budować w sobie lękową narrację. Możemy też traktować sytuację stresową jako wyzwanie i okazję do rozwoju i nauki. Sytuacja sama w sobie jest jakimś faktem, to nasza interpretacja sprawia, że ten fakt wydaje się nam miły, czy przerażający. A nad interpretacją można pracować.
  • Co zatem zrobić z emocjami? A może tak... nic? Po prostu pozwalać się im zamanifestować i odpuścić. Bez lgnięcia do nich, podsycania, tworzenia nowych. Czujemy emocję i ok. Ona zniknie i pojawi się coś nowego. Gdy się koncentrujemy i podsycamy te stany, jest bardzo mała szansa, że uda nam się od nich uwolnić. Zaczyna się wtedy rodzaj walki z emocją, która może się nigdy nie skończyć. To jest sposób dla osób bardziej zaawansowanych, gdyż wcale to nie jest takie proste.
Warto zadbać o rozwój na poziomie ciała i umysłu, o higienę mentalną i nie udawać, że się jest bardziej uduchowionym niż Buddha. Niebezpieczne jest też używanie duchowości do ucieczki i kompensacji. Niekiedy tak jest, że im ktoś ma więcej trudności, bólów, życiowych zmagań, tym bardziej potrzebuje uciec w tę duchową sferę. Jest to tak zwany duchowy eskapizm i z prawdziwą duchowością nie ma nic wspólnego.

Rozwój duchowy to bycie tu i teraz, akceptowanie wszystkich emocji i pozwalanie im się rozpuścić. To bycie przy zdrowych zmysłach, czyli pełny kontakt z rzeczywistością przez wszystkie zmysły jakie mamy. Odczuwanie, smakowanie, bycie tu i teraz.

Duchowość to nie jest tworzenie iluzji, kreowanie sobie fatamorgany, jakiegoś abstrakcyjnego celu, do którego dążymy. To bycie tu i teraz i umiejętność radzenia sobie w życiu nie krzywdząc przy tym nikogo.

Jednym z partonów duchowości jest Neptun. W astrologii jest on planetą związaną z odmiennymi stanami świadomości, mgłą, brakiem rozeznania w sytuacji, czy ucieczką od rzeczywistości. Warto pamiętać o tym, że rzeczywistość to jest to wszystko, czego doświadczamy i duchowość nie polega na ucieczce od tego i kreacji jakiejś tęczowej bajki, w której nie ma miejsca na szkodliwe emocje.


Akceptacja i pełne przeżywanie, to świetny sposób na pracę z emocjami. W tym poście opisuję inny sposób polegający na świadomym wytwarzaniu pozytywnych emocji, aby stopniowo budować w sobie zdrowe nawyki: Lekcja 9 Kielichów
Jeśli ten post Cię zainteresował, okazał się przydatny, to zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawy: postaw mi kawę

czwartek, 3 maja 2018

Lekcja Dziewiątki Kielichów

Lekcja Dziewiątki Kielichów
W dzisiejszym odcinku mojego saturnowego-anty-coachingu chciałam opowiedzieć Wam o tym, czym jest mudita i co ma wspólnego z Dziewiątką Kielichów. Bo to całkiem ciekawe, a jednocześnie przydatne w duchowej praktyce. Gwoli wyjaśnienia – antycoaching, ponieważ moje podejście do duchowości jest takie, że nie chodzi w niej o jakiś rozwój, tylko raczej integracje z teraźniejszością, czyli pełne doświadczanie bycia tu i teraz. Bo tak jak jest, jest już doskonale. Tak przynajmniej uczą mnie moi nauczyciele, a ja próbuję wcielać te nauki w życie. Co wychodzi raz lepiej, a raz gorzej.

Ale właśnie, pojawia się zazdrość, że inni coś mają fajnego, coś im lepiej idzie, może nawet osiągnęli sukces. Co wtedy? Uczucie zazdrości bywa bardzo dokuczliwe i męczące, choć samo w sobie nie jest ano ani złe, ani dobre. Po prostu jest. Jednak wchodząc w tą emocję, wzmacniając ją, budując całą historię, może nas ta emocje nieźle wykończyć! Także dopiero to, co robimy z emocją może być szkodliwe, bądź pożyteczne. Może nam przynieść ulgę, albo doprowadzić do tego, że sami się zamęczymy.
Albo pojawiają się negatywne emocje i niechęć do samego siebie. Depresyjne poczucie niskiej wartości, które wiąże się z tym, że się nie kocha siebie samego, co powoduje, że ma się w głowie wewnętrznego krytyka, który cały czas komentuje i dokucza zabierając dobry nastrój. Trudnych stanów może być bardzo dużo i same w sobie po prostu są. Dopiero nasza reakcja na nie sprawia, że wchodzimy w mentalne piekło, bądź w mentalne niebo.

Co zatem można zrobić? Budda nauczał o mudicie, czyli radości z sukcesów i szczęścia innych osób. O tym, że warto cieszyć się, gdy widzimy, że komuś się coś udaje. Jest to rodzaj treningu. Podobnie Patańdżali zwracał uwagę, że kultywowanie miłości, współczucia, radości ze szczęścia innych oraz bezstronności jest drogą do oczyszczenia umysłu. Jest to zatem rodzaj praktyki, czyli czegoś co można ćwiczyć na poduszce medytacyjnej, by umysł stawał się coraz spokojniejszy i pełen harmonii.
Brahmawihary, czyli inaczej Cztery Niezmierzoności (miłująca dobrać, radość ze szczęścia innych, współczucie, wolność od pożądania i niechęci), to ważny element jogicznej i buddyjskiej ścieżki. Patańdżali napisał:

Poprzez pielęgnowanie uczucia życzliwości (maitrī), współczucia (karuā), zadowolenia (mudita), równowagi (upekā) wobec szczęścia, nieszczęścia, dobra i zła – oczyszczenie świadomości1. 

Wynika z tego, że według niego był to sposób, aby oczyścić umysł. Z jednej strony opisują one to, jaki powinien być efekt duchowej praktyki. Czyli z osoby przebudzonej te właściwości powinny same promieniować, nie musi nic już nawet robić. Po prostu w jej umyśle jest sama miłość, dobro, radość ze szczęścia innych. Osoba nieprzebudzona musi włożyć nieco wysiłku, by je mieć w umyśle, czyli trenować. Można to zrobić siadając na poduszce i wzbudzając w sobie miłość do siebie samego, do bliskich, do dalszych znajomych, do obcych ludzi. Po wzbudzeniu tego uczucia dobrze jest w nim trwać i odczuwać je. Kolejnym krokiem może być głębokie życzenie, abyśmy sami byli szczęśliwi, aby nasi bliscy byli szczęśliwi, oraz aby wszystkie istoty były szczęśliwe. Wzbudzanie w sobie tego uczucia jest piękną praktyką. Można wzbudzać w sobie radość ze szczęścia innych i przebywać w tym stanie. Nasz umysł będzie powoli budował w sobie nowe nawyki, nowe ścieżki, które z czasem mogą stać się automatyczne. Jest to z pewnością dużo lepszy sposób na spędzenie czasu, niż tworzenie w głowie gniewu, nienawiści, zazdrości, lęku czy chciwości.

Jeśli martwicie się, że ta praktyka stanowi rodzaj wyparcia, zepchnięcia szkodliwych emocji do podziemi umysłu, to moim zdaniem jedyną radą na to jest autentyczność. Czyli szczere i autentyczne odczucie życzenia sobie samemu szczęścia i innym, które powinno płynąć z głębi serca (bądź wprost z kanału centralnego).

Nazwałam to lekcją Dziewiątki Kielichów, ponieważ w tarocie marsylskim Jodorowskiego te kielichy stoją sobie obok siebie w równowadze i w harmonii. Jakby był to już prawie stan pełni szczęścia, ale to 9, więc jest działanie, bo 9 jest liczbą aktywną. I to działanie może polegać na dzieleniu się szczęściem i radością ze szczęścia innych. Pokazuje ona grupę, która działa w harmonii, współpracuje z sympatią. Każdy ma swoje miejsce i odbiera pozytywną energię od innych. Przepływ jest bardzo płynny, jakby stanowiły one tak naprawdę jedność. Sam Jodorowsky w swojej książce tłumaczy, że ta karta pokazuje stan, w którym emocjonalne spełnienie zostało osiągnięte i pora na to, by w tej sferze rozpocząć coś nowego. Ponieważ dziewiątka związana jest z tworzeniem czegoś nowego, zatem pora zagospodarować nowe emocjonalne obszary, wyjść ze sfery, w której się jest. Coś się skończyło i pora otworzyć się na nowy cykl, nową miłość. Liście na karcie są jesienne, zwiędnięte, pokazując, że pewien proces dobiegł końca.
Moim zdaniem na Dziewiątkę można również tak spojrzeć, że pokazuje ona co możemy z emocjami zrobić. Na poziomie duchowym możemy trenować radość ze szczęścia innych, współczucie i miłującą dobroć. Pokazują one gotowość na nową miłość, gotowość na nowy związek i bycie z kimś. A na poziomie duchowym możemy mówić o rozwoju pięknych właściwości w umyśle, które z nas promieniują, przelewają się i mamy ochotę się nimi dzielić. Bo kielichy mogą być wypełnione pięknem, dobrem, miłością, lub mogą być wypełnione trucizną, czymś gorzkim, czy okropnym w smaku. W znacznej mierze od nas zależy czym te kielichy wypełnimy, oraz co potem z tą energią zrobimy.



W odwróceniu mogą one pokazać, że w grupie ludzi jest dysharmonia, coś zaburza równowagę energetyczną, nie ma współpracy, są trudne emocje. Również to utrata poczucia bezpieczeństwa. Narastające trudności. Całkowite poświęcenie się jednej rzeczy/osobie/pasji kosztem innych. Kryzys emocjonalny. Osamotnienie, poczucie pustki. Nostalgia. Egoizm. Hulanki. Uzależnienie. Hedonizm. Na wierzch mogą wyjść błędy, niedoskonałości, uchybienia. Wcześniej tłumione emocje dochodzą do głosu – może to dać poczucie ulgi, wyswobodzenia się. Zgłębienie się w to, co się kryje za czyimiś emocjami, pod maską.

Tak naprawdę opisana przeze mnie praktyka może pasować do każdej karty z dworu kielichów. Bo w każdej z nich mamy naczynie, które może być wypełnione emocjami na różne sposoby, a relacje między kielichami pokazują co z nimi robimy dalej. Wybrałam Dziewiątkę, bo po niej jest Dziesiątka, czyli stan spełnienia. A według tradycji buddyjskiej praktyka Brahmawihar właśnie do takiego stanu prowadzi.  

Światło Eremity - w mojej książce, która już niebawem się ukaże, nie ma lekcji kart, ani antycoachingu, za to jest bardzo dużo informacji na temat interpretacji kart. :) 
Trochę o zarządzaniu emocjami - polecam również tekst o innym sposobie pracy z emocjami, który polega na przeżywaniu i akceptowaniu tego, co się pojawia.

1 JS. I.33.

jeśli ten post Cię zainteresował, okazał się przydatny, to zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawy: postaw mi kawę 

poniedziałek, 5 marca 2018

Hity lutego

Hity lutego

Chciałam się z Wami podzielić tym, co mnie najmocniej zainspirowało w ciągu ostatniego miesiąca, co było moim ulubieńcem. Zatem zaczynajmy!

Alchemical Tarot
Prawda jest taka, że to nie tylko hit lutego, ale i sierpnia, września, października, listopada, grudnia i stycznia :) Uwielbiam tę talię i im więcej z nią pracuję, tym bardziej odkrywam jaka jest niesamowita. 


Pascal Voggenhuber
Byłam na spotkaniu z tym panem, który jest medium, jasnowidzem, spirytystą. Uwielbiam jego podejście do duchowości, które wyraża się w haśle: ciesz się tym życiem! Mocno zwraca on uwagę na to, by być tu i teraz i po prostu cieszyć się bliskimi, doświadczać rzeczywistości we wszystkich jej przejawach. Bo po to w końcu tu jesteśmy – by doświadczać.
Opowiadał bardzo dużo o swojej pracy, która naprawdę nie należy do łatwych, bo ma na co dzień kontakt z traumą. Wyjaśniał swoje rozumienie tego, co się dzieje z nami po śmierci, co było bardzo ciekawe, bo według niego zmarli idą do światła, przebywają w świetle i już nic od nas nie chcą. Żaden zmarły nie potrzebuje przeprowadzania gdziekolwiek, im jest dobrze. Pascal widzi zmarłych od dziecka, co zrujnowało mu pierwszy związek z dziewczyną, która uznała go za świra. Mimo tak trudnej tematyki spotkanie było pełne śmiechu. Co samo w sobie jest zadziwiające. To jest osoba, która niesie przesłanie, że największa duchowość nie jest wtedy, gdy uciekasz do jaskini, jeździsz z jednego warsztatu na drugi i masz coraz więcej inicjacji duchowych. Według niego największa duchowość jest wtedy, gdy siedzisz na kanapie z ukochaną osobą, ona puszcza głośno bąki, a ty się z tego śmiejesz. 


Atypical, serial
Chciałam tu umieścić serial, bo bardzo mi się podobał. Opowiada on o nastolatku dotkniętym autyzmem, który chciałby mieć dziewczynę. Najważniejszym przesłaniem tego filmu jest to, że wszyscy jesteśmy w jakiś sposób nienormalni i nie ma czegoś takiego, jak norma. Każdy ma swoje kuku.
Są momenty zabawne, są wzruszające i denerwujące. Twórcy starali się w miarę wiernie oddać psychologiczną prawdę o życiu autystycznego nastolatka i jego rodziny, pokazali jak mocno wpływa to na całą rodzinę. Siostrę, która przez to, że brat chorował, była jakby całkiem z boku. Matkę, która tak weszła w rolę opiekunki, że zapomniała kim jest, ojca, który się wstydzi chorego dziecka, nie umie się odnaleźć, ale on właśnie jest najfajniejszą postacią moim zdaniem. Jest terapeutka, która sama ma problemy emocjonalne i nie potrafi zbudować związku z mężczyzną, w jednym momencie się bardziej rozsypuje niż jej autystyczny pacjent. Myślę, że można wynieść z tego filmu rodzaj akceptacji – każdy jest indywidualnością, na swój sposób nienormalną i to jest piękne.

John Frawley, Interpretacja gwiazd stałych
Wiadomo. Świetna książka, genialny nauczyciel i astrolog. Mój mały wkład w ten projekt. Co tu więcej mówić. 


Alejandro Jodorowsky, Taniec rzeczywistości
Czytam już drugi raz, tak lubię Jodo. Ten artysta i mag opisuje swoje bardzo ciężkie życie, traumatyczne dzieciństwo i to, jak z tego wyszedł, jak sam się uzdrowił. Podróż duchowa opisana w piękny i mądry sposób. Jodorowsky jest świetnym lekarstwem na determinizm, który zagraża każdemu astrologowi. Bo on mówi, że bardzo wiele zależy od nas i na tym polega jego magiczny system, tzw. psychomagia. Łączy w niej elementy magii chaosu przyprawionej Zygmuntem Freudem, Hellingerem, szamanizmem i zenem, co daje bardzo ciekawą mieszankę. O psychomagii napisał osobną książkę, w której zaprezentował bardzo wiele przykładów jej działania, opisał jak te rytuały konstruuje, jak ludzie je realizują. Jodorowsky to jest bardzo ciekawa postać, która zapoczątkowała nowy nurt w tarocie, tzw. open reading, bo on przyszedł i zakwestionował to, co było. RWS mu się nie spodobał i stwierdził, że szuka dalej, że w tarocie musi chodzić o coś innego. Odrzucił całkiem znaczenia z RWS i zaczął pracować z tarotem jak z otwartą księgą, która może dać całkiem nowe odpowiedzi, niż schematy z podręcznika. Przede wszystkim analizuje on teraźniejszość i przeszłość szukając sposobu na uzdrowienie danej osoby.

Medytacja
 Medytacja jest hitem zawsze.Każdy dba o odpoczynek ciała, o zrobienie sobie wakacji, ale ile osób dba o odpoczynek od nadmiaru myśli? Ile osób robi sobie przerwę od tego ciągłe procesu, który toczy się w głowie i tak po prostu jest tu i teraz? To jest bardzo trudne, czasem zajmuje całe lata, całe życie. Ale małe efekty, takie jak większy spokój i relaks, też są bardzo ważne. Medytacja sprzyja redukcji stresu, pomaga osobom depresyjnym i znerwicowanym. 

wtorek, 30 stycznia 2018

Lepsze jutro nie nadejdzie, Saturniku

Lepsze jutro nie nadejdzie, Saturniku
Tytuł jest nieco przewrotny. Ponieważ nie mam wcale intencji, aby ściągać moich Czytelników w dół i tutaj głosić jakiś pesymizm. Nie, nie. Po prostu naszła mnie taka refleksja, którą chciałam się podzielić. O singlach. 

Znam wiele singli i wiele singielek. Niekiedy wchodzą oni w tryb maksymalnego nastawienia na znalezienie partnera. Tylko o tym mówią, robią wszystko, aby tę osobę spotkać, płaczą jakie to są samotne i nieszczęśliwe. No jasne, bycie singlem to nie bułka z masłem, człowiek to istota społeczna i każdy potrzebuje być z kimś. Nawet najwięksi psychopaci i mordercy biorą w więzieniach śluby. Co akurat jest dosyć dziwnym zjawiskiem i nawet istnieje jakiś psychologiczny termin, który je opisuje. Ale skoro już tak się zdarzyło, że jest się singlem, takim nieszczęśliwym, biednym, smutnym singlem, który robi wszystko, tylko by tego męża/żonę znaleźć, bo myśli, że wtedy będzie lepiej, szczęśliwiej, radośniej, pełniej, to może warto się zastanowić nad poczuciem wewnętrznego spełnienia, które można odnaleźć w środku, a nie na zewnątrz. 

Trochę tak jest, że my wszyscy nieustannie szukamy spełnienia i stabilności na zewnątrz – w pracy, zarobkach, tytułach, osiągnięciach, tym, co ma pozory trwałości i stabilności. Ja tak robię cały czas, choć jakaś część mnie zdaje sobie sprawę, że to budowanie zamków na piasku. Bo to szukanie oparcia w czymś, co nie jest trwałe. Jest takie powiedzonko: „nikt mi tego nie dał, nikt mi tego nie odbierze”. Tak trochę jest z medytacją – nikt nam tego nie dał, nikt nam tego nie odbierze. Bo to po prostu jest w nas. Kwestia tylko, żeby do tego dotrzeć i wracać, i docierać na nowo i wracać, na krócej, na dłużej. Nikt mi nie dał przestrzeni, światła i ciszy. Ona jest. Nie umiem przebywać w ciszy i przestrzeni cały czas, to jest trudne, to jest coś, co trzeba w sobie wyćwiczyć, wytrenować, wprowadzić do nowych nawyków. Posłuchać instrukcji nauczyciela i próbować. No i mi się czasem udaje, czasem nie. Ale zauważyłam, że to jedyny sposób na to, by mieć stabilność i wewnętrzne spełnienie. Zwrócić się do środka i szukać stabilności w sobie. 

Jeśli jesteśmy nieszczęśliwi przed związkiem, to w związku też będziemy. Nie ma co się łudzić. A uciekanie od życia i doświadczania rzeczywistości, czekanie na to, aż ktoś nam da szczęście, bo nas pokocha, to troszkę marnowanie czasu, który można przeznaczyć na rozwój, poznawanie świata, przyjaźnienie się z ludźmi, odkrywanie nowych pasji. Bycie singlem może mieć fajne strony.
Lepsze jutro nie nadejdzie, bo jedyne co mamy do dyspozycji to teraźniejszość. Liczy się ten moment, w którym właśnie się znajdujesz i to, jak zechcesz go przeżyć. Jęcząc, krytykując, narzekając, ściągając się w dół? Czy z odrobiną przestrzeni, radości, spokoju, miłości do samego siebie? Ty decydujesz.

Jeśli ten post Cię zainteresował, okazał się przydatny, to zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawy: postaw mi kawę

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Nów w Koziorożcu 17.01.2018

Nów w Koziorożcu 17.01.2018

Cykle Księżyca są bardzo ważne. Z jednej strony wyznaczają nasze indywidualne lunariusze, na podstawie których możemy zrozumieć jaki będzie właśnie dla nas dany miesiąc i jak to, co się dzieje w Kosmosie odbija się na naszym życiu. Z drugiej pomagają też zanalizować sprawy na większym poziomie ogólności, o czym pisał już Ptolemeusz wykorzystujący lunacje do sporządzania prognoz.
Nów, czyli w języku astrologii koniunkcja Słońca i Księżyca, a w języku bardziej zrozumiałym, czas, gdy Srebrny Glob jest niewidoczny, to faza, którą można nazwać kulminacją ubywania. Bo po niej już tylko rośnie, aż osiąga swój pełny blask podczas pełni. Te dwa momenty wyznaczają początek i koniec cyklu, mówią o fazie rozpoczęcia i domknięcia. I tak też należy je rozumieć. Z perspektywy astrologii elekcyjnej, czyli takiej, która mówi o tym kiedy jest dobry moment na co, sam nów nie jest momentem, gdy należałoby się brać za jakieś poważne projekty. Jest tak ponieważ Księżyc jest całkowicie pogrążony w mroku, nie ma tu miejsca na światło mądrości, a raczej emocje i instynkty mogą dominować. 
Co jest ciekawego w tym nowiu? 

Koniunkcja z gwiazdą stałą, Terebellium. Jest to gwiazda fatum, choć to brzmi dosyć groźnie, nie musi wcale oznaczać czegoś negatywnego. Może to na przykład być jakiś rodzaj sytuacji, na którą nie mamy wpływu, która musi się wypalić, wydarzyć, zarówno w sensie dobrym, jak i złym. To też zrozumienie naszego powołania w życiu i miejsca w świecie.

Słońce, Księżyc i Wenus są złączone w Koziorożcu, którego władca jest na samym początku tego znaku. Jest to dystrybutor nowiu i planeta, która ma największy wpływ na światła, choć z Księżycem ma raczej love-hate relationship. Czyli to Saturn dyktuje im warunki. Są na termach Marsa.
Jakie to mogą być tematy: zasoby, praca, poczucie wartości, kariera, pieniądze, dyscyplina, organizacja, status społeczny, ambicja, poczucie własnej wartości.

Inne tematy to relacje, partnerstwo, miłość, przyjemność. Jednak Saturn tym emocjom przeszkadza, co może świadczyć o jakimś braku, trudności, osamotnieniu, albo każe wrócić na ziemię i realnie ocenić sytuację. Co się opłaca, a co nie. W jakie relacje warto inwestować emocje, a gdzie ten koszt jest zbyt duży? Bo kwintesencję tego jest to, że te zaznaczone tematy od Saturna zależą. To zrozumienie swojego miejsca we wspólnocie, grupie, strukturze i tego, że wszystko jest ze sobą powiązane. Każdy nasz ruch działa na innych, bo jesteśmy grupą współzależnych istnień połączonych niewidzialną siecią Indry.

Emocje, przyjemność, zasoby, oraz chwała, czy ranga, zależne są od tego, jak dobrze potrafimy się zorganizować, zarządzać czasem, co może się przejawić jako ograniczenie. Na przykład związane z tym, że nie mamy w grafiku miejsca na jakąś przyjemność. Toteż ten nów zachęca nas do zrobienia rewizji w tych wszystkich sferach. Nie szukania balansu, ale właśnie zrobienia testu i przeorganizowania czegoś tak, by na wszystko było miejsce. Byśmy mieli przestrzeń na bycie dla siebie dobrymi i nie zapominali o tym, by sprawiać sobie przyjemność.
Ten cykl zakończy się z prawdziwym przytupem, bo z pełnią w Lwie i z zaćmieniem! Czyli podkreśla to doniosłość i wagę tego wydarzenia. 

Kartą, którą wylosowałam by opisała energię tego nowiu jest Dwójka Kielichów – zatem kolejny sygnał, że to czas, w którym związki, relacje, miły i przyjemny czas, to sfery które będą domagały się uwagi.

Osoby, które podczas nowiu wykonują różne praktyki duchowe mogą skupić się na żywiole ziemi i balansowaniu go. Ziemia to nasze poczucie bezpieczeństwa, stabilność, solidność. Najprostszym sposobem, aby zbalansować ten element jest odpowiednia dieta, zadbanie o to, by dostarczać organizmowi zdrowych i wartościowych produktów. To idealny czas by wprowadzić w życie nowy system odżywiania. 

Gdy mamy nadmiar Ziemi, wówczas jesteśmy ciężcy, jest poczucie, że stoimy w miejscu, utknęliśmy, gorzej się zapamiętuje i myśli. Gdy jest niedobór, wówczas jest poczucie nieugruntowania nigdzie, braku bezpieczeństwa, nie zapuszczania nigdzie korzeni. To też problem ze strukturą, czymś co nas trzyma w ryzach. Najbliższy czas jest świetny na pracę z tymi trudnościami najlepiej poprzez odżywianie, pracę na poziomie ciała (masaż, akupunktura, qigong itd.), kontakt z przyrodą.
Aniołem patronującym okresowi między 16 a 20.01 jest Mizrael, związany z Marsem i Merkurym. Dotyczy on związków międzyludzkich, zdrowia, studiów oraz pracy. Przynosi szczęście w studiach i w nauczaniu. Wzmacnia altruizm i empatię, uczy leczenia oraz doradzania. To dobra oznaka dla wszystkich studentów.

niedziela, 14 stycznia 2018

Jak przetrwać kwadraturę Saturna do MC. Poradnik dla Saturników

Jak przetrwać kwadraturę Saturna do MC. Poradnik dla Saturników

Tranzyty Saturna to nie zombi apokalipsa, więc jakieś nadzwyczajne środki ostrożności nie są konieczne. Ale jednak bywa, że doskwierają jak kamień w bucie, który wrzyna się w ciało, powoduje krwawienie, gangrenę i niewygodę. Ale to wtedy gdy towarzyszy im seria bardzo nieharmonijnych aspektów, a sam horoskop natalny jest trudny i pełen wyzwań. Jeśli jednak jesteście szczęściarzami, którzy mają jedynie jednokrotne przejście Kronosa, to sprawa nie jest aż tak tragiczna. Niektórzy mogą nawet nie odczuć takiego tranzytu. Ale ci bardziej wrażliwi na subtelności wszechświata mogą z kolei czuć, że otworzyły się bramy piekieł i oto znajdują się oni na samym dnie kosmosu pełnym mroku, smutku i braku perspektyw. Zatem co może przynieść Saturn w kwadraturze do MC i jak sobie z tym radzić?

Słowa klucze
Ograniczenia, limity, struktura, dyscyplina, niewygoda, pesymizm, ciężar, krytycyzm, brak wiary w siebie, oszczędność, brak, smutek, lęk, ciężka praca, konsekwencje, test, organizacja, odpowiedzialność, zobowiązanie, autorytet, opóźnienie.

Ważne pytania
To jest chwila, gdy warto zastanowić się nad swoją ścieżką zawodową. Bo istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że powoli nadchodzi moment, gdy trzeba coś będzie zmienić. Niekoniecznie podczas samej kwadratury, może ona tylko uwypukli problem, trudność i niewygodę. Przy takiej kwadraturze sprawy zawodowe mogą zacząć ciążyć, być jak taki bagaż, którego chcemy się pozbyć. Jak to mówi mój nauczyciel, Jarosław Gronert, nie ważne jaką pracę wtedy będziemy wykonywać, tak czy siak będzie maksymalnie niewygodna i ciężka, taka, jakiej już byśmy nigdy nie chcieli nawet powtarzać. Zatem to dobry moment, by zrozumieć czego nie chcemy w życiu robić. Jakie są nasze cele, ambicje, gdzie chcemy zmierzać zawodowo?

Czas żniw
Saturn zawsze nam przynosi to, co jest konsekwencją naszych działań. Od tego jakie decyzje podejmowaliśmy, zależy gdzie aktualnie się znajdujemy. I podczas tranzytów Saturna może to być bardzo mocno odczuwalne. Na przykład osoby, które poświęcały bardzo dużo czasu rozwojowi zawodowemu mogą odczuć, że sfera IC, czyli prywatna, dom, domownicy, bliscy, jest zaniedbana. Co może dać dokuczliwe poczucie osamotnienia, a jednocześnie potrzebę by mieć emocjonalne wsparcie. Ale w niektórych przypadkach będzie to poczucie, że to relacje przeszkadzają w sferze zawodowej. Tak czy siak dom i kariera, to strefy najmocniej podświetlone i domagające się uwagi. Jakby chłodny powiew Saturna miał nam powiedzieć: halko! Pora coś tu naprawić, bo nie może to być już dłużej tak, jak jest.


Umysł
Podstawowym krokiem ułatwiającym przetrwanie jest odpowiednie nastawienie wobec tego, co się wydarza. I nie chodzi mi o udawanie, że kupa jest cukierkiem, ale o podejście z otwartością do tego, co trudne, o traktowanie zmian jako wyzwania i pozwolenie odejść temu, co stare i niepotrzebne. W końcu Saturn symbolizuje takie generalne porządki. Testuje co nam służy, a co warto odrzucić.
Najczęściej to nasze nastawienie stanowi prawdziwy problem, a nie sytuacja. Jeśli reagujemy emocjonalnie, wracamy myślami do przeszłości, obwiniamy się i lgniemy do przykrych stanów emocjonalnych, to oznaka, że mamy za mało współczucia i miłości dla samych siebie. Odpuszczenie jest kluczem do sukcesu. Odpuszczenie negatywnego myślenia, wracania do tego, co było, smutku. Pora potraktować siebie samego jak swojego najlepszego przyjaciela i powiedzieć sobie sporo miłych i przyjemnych rzeczy!

Od pesymizmu do urealnienia
Podczas tego tranzytu istnieje prawdopodobieństwo, że wyraźnie zobaczysz wszystkie swoje braki i uchybienia. Dotrze do ciebie jak dużo rzeczy mogłeś zrobić, które teraz by naprawdę pięknie zaowocowały i sprawiłyby, że byłbyś w dużo lepszym miejscu. Ale wiesz co? Nie zrobiłeś tego i pora zaakceptować to, gdzie jesteś i realnie ocenić, gdzie możesz zmierzać. Saturn pokazuje brutalną rzeczywistość i nie ma tu miejsca na fantazje. Jego cieniem jest to, że może niekiedy dawać nadmierny krytycyzm i pesymizm. Widzi się wtedy siebie trochę w krzywym zwierciadle skupiając się na tym, co brzydkie, nieudane, smutne i niedoskonałe. Bez sensu. Nie musisz wierzyć we wszystko co pojawia się w twojej głowie. Pomyśl o sobie jak o swoim najlepszym przyjacielu i tak się do siebie samego zwracaj – z miłością, ciepłem, powtarzaj sobie pozytywne rzeczy. Pesymizm należy do strategii konstruowania przyszłości opartej na niskim poczuciu własnej wartości. Nie jest to obiektywna wizja tego, co będzie. Tak samo zresztą jak i optymizm. To są tylko różne wizje, jakie tworzymy w głowach. I mamy nad nimi tak naprawdę dużą kontrolę. O tym, jak zarządzać myślami pisałam już wiele razy. Mamy wybór czy skupiamy się na tych negatywnych scenariuszach, czy po prostu widzimy realistycznie jakbyśmy obserwowali film, którego jesteśmy głównym bohaterem, a w którym może wydarzyć się wszystko i jest to tak naprawdę super przygoda.


A może trochę ruchu?
Dobrze jest znaleźć sobie nowe i zajmujące hobby, najlepiej wymagające ruchu. Dlaczego? Bo Saturn jest suchy i zimny, a na dodatek mało ruchliwy. By go doenergetyzować bardzo dobrą metodą jest ruch. Tai chi, qigong, wspinaczka, bieganie, kajaki, hoop dancing – to Saturna rozgrzeje i rozrusza. Choć może się opierać, bo to nie jest jego naturalna aktywność. Raczej woli schować się pod kołdrą i leżeć.
Saturn Pustelnik
W kilku systemach tarota, m.in. w Thocie, z Saturnem związany jest Eremita. Zapewne dlatego, że to smutny, starszy pan, który ma na koncie bagaż doświadczeń, a dzięki nim głęboką mądrość. I ten tranzyt może w was uruchomić wewnętrznego Pustelnika – możecie poczuć się osamotnieni i melancholijni, albo po prostu zmęczeni życiem. Z drugiej strony to szansa, by osiągnąć nowy poziom dojrzałości, połączyć się z wewnętrzną mądrością i wykorzystywać wszystkie doświadczenia, jakie już dostaliście.
Saturna połączyłabym również ze Sprawiedliwością, bo podobnie jak ona jest chłodny, sprawiedliwy i bezstronny. Jest jak wyrok, w którym dostajesz to, na co zasługujesz, co sobie zasiałeś. Trochę też jest jak Śmierć, bo mówi o przejściach w nowe etapy, rozwoju, czasem dosyć trudnym i bolesnym.

jeśli ten post Cię zainteresował, okazał się przydatny, to zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawy: postaw mi kawę
Copyright © 2016 Odcienie Tarota , Blogger