Mars
to bóg wojny. Symbol walki, odwagi, siły, czystego, biologicznego
popędu. To jest instynkt, ta część nas, która nie myśli, tylko
działa. Owa energia może się manifestować na wiele różnych
sposobów i na wielu różnych polach. Mars w Baranie w I domu może
dać osobę uwielbiającą sport i rywalizację, Mars w Strzelcu w
XII domu – osobę, która woli całą swoją energię przeznaczyć
na samotną medytację pod drzewem.
To
też sposób w jaki wyrażamy emocje takie jak złość, gniew, czy w
jaki się bronimy przed światem i jak przygotowujemy się do ataku.
I pokutuje taki mit, który jest głównym tematem tego artykułu: że
lepiej wyrazić gniew, pokrzyczeć i się uspokoić, niż dusić go w
sobie. Serio? Osoby, u których Mars jest uszkodzony mogą brać
takie stwierdzenie bardzo dosłownie i wówczas gniew przemienia się
w prymitywną agresję. Powiedzmy, że owa planeta jest w Wadze w
koniunkcji z Uranem na IC. Taka osoba może mieć problem z
zapanowaniem nad swoją marsową energią, co może się przejawiać
poprzez wybuchy nieokiełznanej agresji. Dojrzała osoba nie wyraża
gniewu w sposób automatyczny na zasadzie „czuję gniew, więc walę
pięścią w ścianę”. Dojrzała osoba potrafi wyrażać gniew w
sposób wysublimowany, tak, żeby nikt przy tym nie poczuł się
skrzywdzony. Inaczej gniew zamienia się w agresję, a nawet w
przemoc (czy to psychiczną, bo agresja słowna to też rodzaj
przemocy i nadużycia, czy to fizyczną). Każdy ma własną skalę
wrażliwości i inną tolerancję na tego typu zachowania. U jednych
odpowiedzią może być chęć ucieczki i drugich wściekłość i
gotowość do walki. Nadmierna zaborczość, kontrolowanie drugiej
osoby, agresja, wściekłość – to wszystko oznaki niezbyt
zbalansowanego Marsa i sygnał, że pora uciekać, lub przynajmniej
się mocno zdystansować. Narażenie się na tego typu nadużycia
może na długo obniżyć poziom energii, a nawet być rodzajem
traumy.
Uran
podkręca Marsa, więc taka osoba może działać bez zastanowienia.
Co innego Mars z Plutonem – tutaj może być to bardziej
przemyślane i przebiegłe, a w w trudnych aspektach nawet
bezwzględne. Na przykład osoba z Marsem w Skorpionie w X domu, gdy
jest wściekła, to po prostu planuje zemstę i dąży do jej
realizacji. Inna osoba z Marsem w Wadze w koniunkcji z Plutonem i
Saturnem w domu V – duże problemy z okazywaniem gniewu, wszystko
gromadzi w sobie, a jedynym sposobem rozładowywania napięcia są
dla niej rozrywki różnego rodzaju takie jak mordowanie zombie czy
innego Diablo. Nieumiejętność wyrażania gniewu jest tak samo
trudnym problemem jak przesadzanie z emocjonalnymi wybuchami. To może
być problem Marsa w domu XII – taka osoba albo ma za dużo emocji
w sobie, albo je gdzieś spycha, albo po prostu najczęściej nie ma
pojęcia co się dzieje. Jeśli zajmie się sztuką, duchowością
lub sportem, to jest dla niej ratunek. Jednym z najzdrowszych
sposobów rozładowywania gniewu jest intensywny sport, albo nauka
zdrowego wyrażania tej emocji. Na przykład osoba ma Marsa w Wodniku
w III domu w trygonie z Plutonem i kwadraturze z Uranem. Energia
marsowa przejawia się poprzez dyskusje i walkę słowną, czyli
dosyć pozytywnie.
Pamiętajmy
o tym, że gniew jest potrzebny, tak samo jak lęk, złość, radość,
smutek. To wszystko czemuś służy i nie chodzi o to, żeby stać
się martwym w środku robotem. Ale żeby nie robić krzywdy ani
sobie, ani nikomu innemu. Jest taki ładny cytat: „Trwanie w
gniewie jest jak picie trucizny i oczekiwanie aż ktoś inny umrze”.
Podsycanie gniewu, skupianie się na nim, trzymanie go w sobie jest
czymś, co bardziej szkodzi tej osobie, niż innym. Jest to forma
robienia sobie krzywdy, co często się dzieje u osób, które nie
potrafią radzić sobie z emocjami. W skrajnych przypadkach takie
osoby mogą na przykład przejawiać różne formy autoagresji:
nadużywanie alkoholu i narkotyków, pakowanie się w toksyczne
relacje, cięcie swojego ciała. Ale nawet takie zachowania jak
lekceważenie swoich potrzeb i emocji są formami przemocowego
zachowania wobec samego siebie, które mogą doprowadzić do
wyczerpania. To niebezpieczeństwo uszkodzonych Marsów w Rybach, czy
ewentualnie w trudnych aspektach z Neptunem – spełnianie oczekiwań
innych i nie respektowanie własnych granic.
Wychodzi
na to, że nie jest tak łatwo znaleźć balans jeśli ma się
uszkodzonego Marsa. Co innego, gdy ta planeta jest ładnie położona.
Np. osoba z Marsem w Wodniku na ascendencie koncentruje swoją
energię na duchowym rozwoju, jodze i nauce nowych rzeczy.
Poruszyłam
wiele wątków od nadmiernej wściekłości skierowanej na innych, po
autoagresję. Jaki jest sposób na radzenie sobie z tym? Warto
sięgnąć do mądrości duchowej głoszonej przez takich gigantów
jak Buddha czy Patańdżali. A według nich najlepszym lekarstwem
jest miłość. Najpierw miłość do samego siebie, potem do innych.
Stanowi to rodzaj duchowej praktyki, którą można rozpocząć z
zegarkiem w ręku, aż stanie się czymś naturalnym. Jest wiele
instrukcji pochodzących od zaawansowanych nauczycieli, które można
sprowadzić do kilku punktów:
- Rozluźnij ciało, usiądź w wygodnej pozycji (może być medytacyjna), poczuj swoje ciało i zrelaksuj je (np. poprzez głębokie oddechy).
- Jak pisze Bhikkhu Vimalaramsi: „Przypomnij sobie moment, w którym byłeś szczęśliwy. Kiedy pojawi się odczucie szczęścia, będzie to ciepłe, promienne uczucie w centrum klatki piersiowej. Gdy się pojawi, pomyśl szczere życzenie szczęścia dla samego siebie. „Obym był szczęśliwy”… „Oby wypełniła mnie radość”… „Obym był łagodny i spokojny”… Obym był pogodny i życzliwy”… itd. Pomyśl wszelkie zdrowe i szczere życzenie, które ma dla ciebie znaczenie, czując to życzenie w sercu”.
- Rozbudzaj uczucie miłości promieniujące z ciebie. Jednocześnie nauczyciele zalecają, by pozwalać myślom przepływać. Nie chodzi o to by pozbyć się myśli, ale żeby zbytnio się na nich nie skupiać. Można przy tym eksperymentować np. wyobrażając sobie przenikające cię złote światło, czy wspominając moment, gdy czułeś w sobie miłość i szczęście.
- Kolejny etap to przywołanie osoby, do której czuje się sympatię i przelanie na niej miłości i radości. Odczuwanie szczęścia z jej szczęścia i rozbudzanie jak najbardziej pozytywnych uczuć co do tej osoby.
- Dalsze etapy polegają na przywoływaniu osób, które wzbudzają gniew czy inne ciężkie emocje i również przelewanie na nich pozytywnych odczuć. To już jest trudny etap, więc nauczyciele zalecają by powoli do niego podchodzić i zaczynać od samego siebie i stopniowo przechodzić dalej, niekoniecznie na jednej sesji.
- Nauczyciele są zgodni co do tego, że kluczowe w tej praktyce są: relaks, odpuszczenie i uważność. Jest to wbrew pozorom bardzo ważna praktyka, która może nawet doprowadzić do nibbany.
Ta
praktyka nazywana jest w buddyzmie „mettą”, czyli medytacją
miłującej dobroci. Buddha wielokrotnie podkreślał jak ważna ona
jest na duchowej ścieżce. Ale i Patańdżali wspomina o tym w
swoich „Jogasutrach” - u niego jest to droga do oczyszczenia
świadomości. Nauczyciele, którzy instruują jak kultywować
miłującą dobroć mówią, że z czasem powinna ona stać się
nieodzownym elementem życia, a nie tylko ograniczać się do
medytacji na poduszcze. Na pewno lepiej mieć w umyśle dobre myśli
i uczucia, bo po co mieć złe.
Jeśli ten post Cię zainteresował, okazał się przydatny, to zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawy: postaw mi kawę
Nie miałam kompletnie pojęcia o tych wszystkich faktach.... Bardzo przydatne informacje :)
OdpowiedzUsuńCiekawie napisane. :-) A jak byś określiła Marsa w XII domu w Raku? Domatorem po prostu?
OdpowiedzUsuńP.S.W koniunkcji z ASC.
Usuń