Dziś będzie luźny
felieton na temat tarotowych rytuałów. Wielu tarocistów posiada
swoje określone rytuały: zapalanie świeczki, kadzideł, wyciąganie
obrusu, czy słuchanie muzyki. Inni idą do kawiarni i stawiają
karty przy herbacie i ciastku. To jest kwestia bardzo indywidualna.
Mnie potrzebne jest jedynie spokojne i ciche miejsce. Bo dla mnie
bardzo ważne jest wyciszenie się i nierozpraszanie. Dla niektórych rytuały są potrzebne by zaznaczyć wyjątkowość tej sytuacji, jaką jest wróżenie i oddzielić od codziennych czynności.
Wiele tarotowych rytuałów może wiązać się z nową talią. U mnie zakup
nowych kart zawsze jest na swój sposób niezwykły. A kiedy talia
już znajdzie się u mnie w mieszkaniu i nadchodzi pora rozdarcia
delikatnej folii i otworzenia pudełka, to mam dziwne wrażenie, że
witam się z nowym gościem. Może brzmi to dziwnie. Ale też ciężko
to jakoś ładnie opisać. Nowej talii, czystej energetycznie i
dziewiczej, należy się jakiś rodzaj powitania. Przy każdej talii
jest inaczej. Raczej ich nie oczyszczam, ani nie rozpoczynam żadnym
rytuałem. Po prostu wyciągam sobie karty z pudełka, oglądam,
rozkładam. Wszystkie rozkładam po kolei, tasuje. Z wieloma taliami
się nie rozstaję na początku i wszędzie je ze sobą noszę – to
dobry sposób by talia się naładowała energią tarocisty.
Wiele
osób stosuje rozkład-rozmowę z nową talią. Można wtedy zapytać na przykład o to:
- Jak będzie się układała współpraca z daną talią?
- Czego nauczę się od danej talii?
- Jak dzięki niej pogłębi się moje rozumienie tarota?
- Słabe strony talii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz