Nie wiem kto wymyślił wakacje, ale musiała to być
bardzo inteligentna osoba, która wie, co robi. Wakacje (z definicji) są
najprzyjemniejszym okresem w życiu każdego człowieka. Chyba, że… no
właśnie… chyba, że mamy do czynienia ze smutnym i zestresowanym
saturnikiem, który unika wakacji jak ognia i brzydzi się odpoczynkiem.
Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale z obserwacji wiem, że to jest
bardzo prawdziwe. Taki saturnik ucieknie przed każdą formą relaksu, byle
tylko mieć jak najwięcej pracy, obowiązków i grafik wypchany po brzegi
na najbliższe lata. Można to nazwać pracoholizmem, a gdy pojawia się ten
niewdzięczny przyrostek (-holizm), to już wiemy, że sprawa jest na tyle
poważna, że pora przestać się uśmiechać. Pracoholizm jest zaburzeniem
przypominającym inne uzależnienia – alkoholizm, od hazardu, seksoholizm.
Pracoholik od czegoś ucieka, albo „coś sobie robi”, tym, że jego życie
wypełnione jest pracą, obowiązkami i kompulsywną potrzebą zajmowania się
czymś. Niby wydaje się to świetne – pracowitość jest doceniania w
naszej kulturze. Pracoholicy wiele osiągają, mają dużo pieniędzy i
wspinają się po szczeblach kariery. Dlaczego więc to uzależnienie
miałoby w ogóle być problemem? Czy osoba o zdrowych zmysłach może komuś
wytykać to, że pracuje za dużo?
Nawet, gdy taki saturnik zostaje zmuszony do wakacji,
to myśli o pracy. Idzie na randkę, a w głowie ma wykresy i tabelki,
którymi zajmie się, gdy tylko wróci. Ogląda film i ma wyrzuty sumienia,
że nie powinien. A potem, gdy już wyczerpanie sięga zenitu zapisuje się
na jogę i mindfullness by zaradzić problemom z kręgosłupem, krążeniem,
stresem i wrzodami. A można przecież tego uniknąć. Znam przypadek osoby,
która trafiła do szpitala z powodu swojego pracoholizmu i wypisała się
po 30 godzinach bo już nie mogła wytrzymać bez pracy!
Well, wychodzi na to, że to nie żarty. Pracoholizmowi
towarzyszy chroniczny stres, napięcie, problemy ze snem, obniżony
nastrój. Pamiętajcie o tym, że stres jest cichym zabójcą – powolutku
kradnie całą energię, osłabia, pojawiają się wrzody, choroby układu
krążenia, wyczerpanie i śmierć. Osoby narażone na długotrwały stres
wypalają się psychicznie, fizycznie, energetycznie. Tracą radość życia.
Taki pracoholik trzyma się więc tej swojej pracy, bo już tylko ona
nadaje jego egzystencji jakąś namiastkę sensu. Kolejne sukcesy cieszą na
chwilę, bo gdy przejdzie krótki entuzjazm pojawia się pustka i
poczucie, że to wciąż za mało. Nie ma nic smutniejszego. Osoby z
uszkodzonym Saturnem, albo wyrazistym i mocnym, bez pozytywnego wsparcia
innych planet, chyba wiedzą o czym tu mówię. Koniunkcje (opozycje,
kwadratury) Saturna z Marsem, czasem z Księżycem, Pluton połączony z
Saturnem – czujecie ten problem? Jeśli tak, to teraz drugi krok –
przezwyciężenie pracoholizmu.
Jak przezwyciężyć pracoholizm i odzyskać radość
życia? I tu pora na to, aby wkroczył Głupiec i jego lekcja! Jedna z
najbardziej beztroskich kart. Głupiec nie wie co go czeka za zakrętem,
ale nie musi wiedzieć – fascynuje go przygoda. Cieszy się życiem i
niespodziankami, jakie ono niesie. Czeka na nie z otwartością. Nie
potrzebuje kontrolować siebie, bo idzie z falą wydarzeń i daje się jej
nieść. Ma w dupie konwenanse i reakcje innych ludzi. Jest wolny.
Całkowicie i w pełni wolny. Robi co chce, szuka nowych wyzwań. Wszystko,
co go spotyka jest doświadczeniem, które sobie zbiera do worka.
Odpuszcza i idzie dalej. Doskonale balansując w tym pokręconym tańcu
rzeczywistości. Jest tak bardzo wolny, wewnątrzsterowny, że nikt nie
może wpłynąć na jego samopoczucie. To doskonale czysty umysł zen – nie
ma dla niego żadnych ograniczeń, barier, problemów. Życie jest przygodą,
tańcem, polem doświadczeń. Ma w sobie luz. Jest pełen dystansu,
auto-ironii, poczucia humoru. Nie traktuje życia zbyt poważnie, bo wie,
że to tylko sen, iluzja, maja, matrix, projekcja, domek z piasku.
Dlatego ma dużo dystansu i śmieje się ze wszystkiego.
Czy Saturnik może stać się Głupcem? Zabetoniony w
swoich saturnicznych koleinach może wejść w beztroskę i luz? Tak. Może i
nawet powinien się tego nauczyć. Poddać się temu intuicyjnemu głosowi,
który mówi, by nie traktować niczego aż tak bardzo serio. By
zainteresować się filozofią slow life, slow food i w ogóle slow. Zwolnić
i być tu i teraz w pełni. Uspokoić umysł, myśli, serce. Wejść w rytm
fal kosmosu i bawić się ich przepływem. Tak jak beztroski i naiwny
Głupiec, który nie myśli za dużo. I to jest jego największym atutem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz