Od najmłodszych lat uczymy się jak dbać o ciało.
Poznajemy podstawy higieny, chodzimy na lekcje gimnastyki, szczotkujemy
ząbki i uczymy się, że włosy myje się szamponem, a nie oliwką Bambino.
Niektórzy mają silną potrzebę by dbać o kondycję fizyczną i regularnie
biegają, jeżdżą na rowerze, chodzą na siłownie. Inni dbają o ciało
poprzez zabiegi pielęgnacyjne, masaże, kąpiele, maseczki, ładne ubrania.
Nikt z tym nie dyskutuje, bo to jest normalne. Dużo rzadziej się zdarza
byśmy byli uczeni od najmłodszych lat jak dbać o umysł. Jak sprawiać by
był zdrowy, radosny i pełen pozytywnych myśli i emocji. Jak osiągać
spokój, relaks i dobre samopoczucie. Z moich obserwacji i doświadczenia
wiem, że wiele osób ma trudne warunki w dzieciństwie, albo nadmiar
emocji i miłości, albo niedobór, albo rozwód rodziców, albo śmierć, albo
atmosfera w domu tak ciężka, że brak mi metafory. Można by wymieniać w
nieskończoność. Ze świecą szukać ludzi, którzy wychowali się w warunkach
idealnych i zostali nauczeni jak dbać o umysł, jak pracować z trudnymi
emocjami. Dbamy o czystość ciała, o higienę, ale często zapominamy, by
dbać o higienę umysłu. A to jest nawet ważniejsze!
Dbanie
o czystość umysłu można nazwać, jak współcześni psycholodzy,
zarządzaniem emocjami. Można to rozszerzyć na wszelkie procesy umysłowe –
myśli, uczucia, doznania. Tak jak zarządza się swoim czasem określając:
aha, poświęcę dziś godzinę na jogę, a potem 3 pracy, a potem obiad. Tak
samo można zarządzać tym, co dzieje się w naszej głowie. Nie jesteśmy
skazani na to, co się tam pojawia, ale mamy coś, co pozwala nam
decydować na co poświęcamy najwięcej czasu, a na co najmniej. Wolność.
Jesteśmy wolni i zawsze możemy wybrać jak dysponujemy naszym
potencjałem. Jak ulokujemy energię, jaką mamy. Co zrobimy z
trudnościami. Nie ma dobrych i złych cech, czy potencjałów. One po
prostu są, a to my decydujemy czy są korzystne, czy szkodliwe. Osoba,
która ma Saturna na ascendencie może być autorytarna, smutna, poważna,
ale może równie dobrze być zdyscyplinowana i iść jak czołg po swoje
cele. To zależy od danego człowieka jak wykorzysta swoje możliwości.
Myśli,
którym poświęcamy dużo uwagi są zasilane i wzmacniane. Z czasem
przekształcają się w nawyki, a tych już dużo trudniej się pozbyć. To,
jak myślimy o sobie i świecie w znacznej mierze jest po prostu naszym
głębokim, czasem bardzo głęboko zakorzenionym, nawykiem. A nawyki można
zmieniać. Można decydować czy będę pół dnia płakać w poduszkę, czy może
jednak skieruje swoje emocje w innym kierunku. W niektórych przypadkach
jest to bardzo trudne, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z depresją. Wtedy
nie pomoże oglądanie kotków i piesków na youtube. A przyda się
strategia – o tym w jednym z kolejnych postów.
Kluczowe
w higienie umysłu jest to, by nie poddawać się negatywnym myślom, nie
pielęgnować w sobie zazdrości, gniewu, pożądania, chciwości, głupoty,
nienawiści. Na co to komu? Nie należy również spychać tych stanów w
odmęty nieświadomości. Gdy się pojawiają można je poczuć, doświadczyć i
odpuścić. Lgniecie i trzymanie się ich nigdy jeszcze nikomu nie pomogło.
Inną kwestią jest to, że sporo emocji lokuje się w naszym ciele – można
to odczuć, gdy ma się dużo napięć, bo wtedy pewne mięśnie są
szczególnie napięte i sztywne. Dlatego dobrze jest mieć kontakt z ciałem
i szukać sposobów na transformacje emocji poprzez aktywność fizyczną,
czy artystyczną. Gdyż są momenty, gdy nie wystarczy zamiana myśli, czy
przekierowanie uwagi, bo emocje są zbyt silne i głębokie. Na przykład
przy stanach depresyjnych! Wtedy dobrze jest poszukać sposobu na
wyrażenie i transformacje tych doznań – przez bieganie, boks, malowanie,
pisanie, śpiewanie... Możliwości jest sporo. A na koniec cytat Wjasy:
Płonąc w ogniu tego świata, przyjąłem schronienie w jodze poświęcając się dobru wszystkich istot; po wyrzeczeniu się negatywnych myśli gdybym znów do nich powrócił byłbym jak pies liżący własne wymiociny. Jbh. II.33.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz