„Kiedy
życie daje Ci cytryny... weź je, bo w końcu są za darmo.” Oto
motto dzisiejszego posta, którego sponsorem jest Uran. Uran, gdyż
to właśnie on jest najbardziej nieprzewidywalną planetą, której
tranzyty są jedną wielką kinder niespodzianką. Bo to on wprowadza
chaos, niepokój, zamieszanie, wyrywa drzewa z korzeniami i zmusza
nas, żebyśmy weszli na inną drogę, skierowali się ku innym
osobom, albo daje nam coś, czy tego chcemy czy nie.
Bywa
tak czasem, że wydaje się, że wszystko się sypie. W rzeczywistość
wkrada się totalna nieprzewidywalność, chaos, nie można niczego
zaplanować, bo każdy dzień niesie nowe zaskoczenia i zwroty akcji.
To, co było ostoją już nią dawno nie jest. Związek się kończy
w atmosferze wielkiej burzy i masakry. W pracy niestabilnie i nikt
nie wie czy zakład przetrwa do kolejnego roku. Nie ma gdzie
mieszkać. Albo w ogóle jakieś różne inne tego typu wydarzenia,
tylko, że wszystko naraz. Dostajesz po dupie niczym masochista z
niemieckiego pornosa. I nie masz pojęcia kiedy to się skończy, bo
nawet nie wiesz kiedy się zaczęło. Nagle dzieje się wszystko, a
świat wywraca się do góry nogami. Poznaj Urana. I najlepiej się z
nim zaprzyjaźnij, bo jeśli masz właśnie jego tranzyty, to może
się okazać, że czeka Was długa wspólna podróż pełna
niespodzianek.
Co
zrobić, jak żyć, gdy spotkało to właśnie Ciebie? Płyń ze
strumieniem. Wyłącz analizowanie, myślenie, próbę skontrolowania
całej sytuacji i nakreślenia planu. Zapomnij o jakichkolwiek
planach. Rozśmieszysz tylko Urana. Po prostu płyń ze strumieniem.
Płyń z falą wydarzeń. Nie myśl, nie analizuj, nie wal głową w
ścianę, nie wyrywaj sobie z niej włosów. Płyń ze strumieniem i
zaufaj Kosmosowi, że to Cię gdzieś prowadzi. Że przyjdzie spokój,
bezpieczeństwo, rozwiązanie. Odpuść wszystko. Bo tylko stracisz
energię na niepotrzebne martwienie się. Buddyjski mistrz,
Szantidewa, napisał w swoim słynnym tekście „Ścieżka
bodhisattwy”:
Po co
się martwić,
Jeśli wszystko można jeszcze naprawić?
Po co się martwić,
Jeśli niczego naprawić już nie można?
Jeśli wszystko można jeszcze naprawić?
Po co się martwić,
Jeśli niczego naprawić już nie można?
Tracenie
energii na niepotrzebne zamartwianie się nie jest ciekawą
czynnością (mówię to ja, Saturnik!). Dlatego bardzo dobrze jest
nauczyć się zarządzania myślami. Jeśli coś nas mocno niepokoi,
to dobrze jest spróbować przekierować uwagę na coś innego.
Zmienić temat, zająć się czymś (uważając jednak by nie stało się to ucieczką od problemów). Obiecać sobie, że pomartwisz
się tym jutro, a dziś będziesz dla siebie dobry i odpoczniesz od
tego. Odłóż myśli na później – zobaczysz, że świat się nie
zawali, jeśli pomartwisz się czymś jutro, a nie teraz! Uświadom
sobie, że to tylko myśli, raz są, raz ich nie ma, po co się do
nich przywiązywać i coś tak wałkować w kółko, jak można
odpuścić? Zwłaszcza, że za danymi myślami idą emocje, pojawia
się niepokój, smutek, irytacja. Pozwól myślom przepłynąć.
Umysł też potrzebuje odpoczynku, nie tylko ciało. Kiedy ostatni
raz dałeś mu odpocząć od nadmiernego martwienia się, katowania
siebie samego, zbytniej krytyki?
Mówią,
że można się przygotować na Urana przez praktyki magiczne, bo to
planeta magii. Zapewne. Nie zaszkodzi spróbować. Byle bez lgnięcia,
bez tego lęku, który obezwładnia. To jest lekcja puszczania,
uwolnienia umysłu ze wszystkich stresów, lgnięć, od bycia control
freakiem. Po prostu puść wszystko i idź ze strumieniem wydarzeń.
Może Kosmos Cię zaskoczy. Warto zaufać i puścić myślenie. Nie
oceniać tego, co się pojawia. Przy Uranie, czy w ogóle sytuacjach
nieprzewidywalnych i dynamicznych, dobrze jest zakotwiczyć się w
teraźniejszości poprzez medytację. Oraz nauczyć się relaksu. I pamiętaj, że Kosmos lubi równowagę - po każdym ciężkim tranzycie, musi przyjść jakiś miły i lekki. Chyba, że masz w sobie jakiś program do autodestrukcji, ale to temat na całkiem inny post.
O zarządzaniu myślami pisałam już trochę tu i tam -->
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz