Czy
nie pamiętasz kiedy ostatni raz miałeś/miałaś dzień bez tarota?
Często o nim myślisz i mówisz? A Twoje życie koncentruje się
wokół wróżb do tego stopnia, że nie potrafisz podjąć żadnej
decyzji bez konsultacji z kartami/wróżką? Zadajesz to samo pytanie
co tydzień/co miesiąc? Albo z jednym i tym samym pytaniem idziesz
do pięciu różnych wróżek? Jest to Twoja obsesja, bez której nie
potrafisz już żyć? Pytasz tarota o wszystko, nawet o błahostki,
bo odczuwasz rodzaj kompulsji (no po prostu musisz i już!). Wydajesz
na wróżby ostatnie pieniądze? Idziesz z tym samym pytaniem do tylu
konsultantów, aż uzyskasz odpowiedź, jaka Cię interesuje? A może
jesteś uzależniony, hm?
Uzależnienie
od tarota można wyjaśnić na poziomie psychologicznym. Nie jest to
jednostka chorobowa taka jak alkoholizm, czy narkomania. Już
bardziej przypomina uzależnienie od miłości popychające ludzi do
toksycznych związków, z których nie mogą się wydostać, bo
przysporzyłoby im to niewiarygodnie dużo cierpienia. Aż tak źle
to wygląda? Kryje się za tym jakiś deficyt, jakaś emocjonalna
próżnia, demon lęku i bezbronności, nieumiejętność zarządzania
własnym życiem, obawy przed podejmowaniem decyzji. To wszystko
powoduje, że pojawia się skłonność by ktoś inny/coś innego
decydowało za nas. Tak jest prościej. Tarot nam powie co robić,
jak żyć i mamy spokój. Pojawia się poczucie bezpieczeństwa
związane z odzyskaniem kontroli nad naszym życiem. Wiemy co będzie,
jak potoczy się nasz los, świat staje się bezpieczny i przyjemny.
Tylko, że po odłożeniu kart problemy wracają i rzeczywistość
wciąż nas uciska niczym gliniany garnek. Problemy ciągle są
problemami, życie ciągle jest do bani. I tak historia zatacza koło
a my nie wiadomo kiedy stajemy się uzależnieni.
Dobrze
jest zastanowić się nad tym dlaczego idzie się do tarocisty. Czy z
poczucia ogromnego lęku i braku kontroli nad życiem, czy może po
to by to życie usprawnić i ulepszyć? By uspokoić się odnośnie
przyszłości, czy po to by lepiej zarządzać teraźniejszością?
By ktoś nam powiedział co robić i jak żyć, czy po to by nam
pokazał opcje i możliwości, by łatwiej było nam podjąć
decyzje?
Podejmowanie
decyzji jest bardzo trudne. Zwłaszcza jak już się kiedyś podjęło
jakąś i okazała się do bani. Nic dziwnego, że decydowanie o
własnym życiu staje się wówczas trudniejsze – przecież nikt
nie chce, żeby było gorzej! Tarot, astrologia czy wahadełko, to
narzędzia, które mogą świetnie pomóc, ale nie podejmując za
kogoś decyzje, tylko pokazując różne opcje i możliwości, by
człowiek sam sterował swoim życiem. Inaczej łatwo się uzależnić
od kogoś/czegoś i zamiast osiągnięcia komfortu mamy kolejną
kompulsję – tarotoholizm, astroholizm, wahadłoholizm itd. Dający
nam poczucie kontroli, bezpieczeństwo i sprawiający, że ten demon
lęku się uspokaja choć na moment. Niestety najczęściej takie
uzależnienia dotyczą osób z nerwicami, bądź neurotyków, dlatego
bywa, że korzystniejsza niż sama porada jest w takim przypadku
terapia.
Kluczem
do opanowania tego uzależnienia jest trochę dystansu i luzu. I
chęć, by wziąć życie w swoje ręce, przeżywać je w pełni ze
wszystkimi konsekwencjami, cieszyć się każdym dniem i zakotwiczać
się w teraźniejszości. Być tu i teraz, medytować, ćwiczyć tai
chi. Tarota i astrologii używać po to, by żyć pełniej i
szczęśliwiej tu i teraz, by wiedzieć, które opcje są najbardziej
korzystne, kiedy jest dobry czas na coś, a kiedy lepiej się
wstrzymać. A nie po to by oddać kierowaniem naszym życiem talii
kart, czy horoskopowi. Nie o to chodzi w ezoteryce i duchowym
rozwoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz