Astrologia a Nauka – o granicach paradygmatu
-
Zaczęłam pisać ten tekst podczas mojego pobytu w Japonii – między wizytami
w świątyniach i wieczornymi spacerami, ale nie byłam pewna, czy Was to
zainte...
sobota, 25 kwietnia 2015
czwartek, 23 kwietnia 2015
Zbiór rad dotyczących tarota, które usłyszałam od ludzi mądrzejszych ode mnie

Wciąż się uczę i nie
mam odpowiedzi na wszystkie pytania. Poznawanie tarota to przygoda na
całe życie i nie wiem czy można osiągnąć moment, w którym
powie się: „dość! Już wiem wszystko.” Tematem tego posta są
rady, które były bardzo pomocne i myślę, że warto je sobie wziąć
do serca. Lista ciągle jest otwarta i mogą dochodzić nowe punkty.
Te pokazują jaki mam stosunek do kart i do wróżenia. Może komuś
się to przyda.
- Odpowiedzi tarota nie są tak ważne, jak odpowiednio zadane pytanie. Jeśli pytanie będzie głupie, źle sformułowane, to i odpowiedź będzie głupia. Ten punkt wiąże się mocno z kolejnym, czyli:
- zadawaj poważne pytania, dotyczące istotnych spraw. A nie błahe, w rodzaju: pójść do kina na Kopciuszka, czy Pingwiny z Madagaskaru. Bo karty będą odpowiadać w błahy sposób. Jak ty rozmawiasz z tarotem, tak on z tobą. To rodzaj dialogu i język tej rozmowy jest istotny.
- Kładź karty tylko wtedy, gdy to konieczne i nie ma łatwiejszego sposobu na uzyskanie informacji. To w zasadzie łączy się z wcześniejszym punktem. Bo jest pokusa by korzystać z kart na prawo i lewo, w codziennych sytuacjach, by dowiedzieć się co słychać u kolegi, albo dlaczego koleżanka nie oddzwania.
- Tarot służy do różnych rzeczy, w tym do dywinacji, ale nie jest zabawką. Zabawa tarotem odpada.
- Podobnie jak lekarz, który sam się nie leczy, tak też tarocista raczej sam się nie diagnozuje. By to zrobić musi mieć ogromny dystans do siebie, a to łatwe nie jest. Jeśli ktoś nie potrafi się na taki dystans zdobyć, to nie powinien sobie samemu stawiać kart.
- Antydogmatyzm – tarocista nie powinien zbytnio przywiązywać się do jednego systemu. Można patrzeć na karty przez okulary A. Crowley'a, czy Osho, ale należy pamiętać, że to tylko okulary.
- Na koniec moje ulubione: Vir sapiens dominabitur astris, co można sparafrazować w następujący sposób: człowiek rządzi gwiazdami, nie gwiazdy człowiekiem. Należy uważać by nie stać się niewolnikiem tarota i astrologii. Gdy nie wychodzisz z domu bez rozkładu, to znak, że coś się dzieje...
wtorek, 21 kwietnia 2015
Czy tarot ma jakiś związek z efektem samospełniającej się przepowiedni, a jeśli tak, to czy to dobrze, czy źle?

Można
niekiedy spotkać się z zarzutem wobec tarota, że działa on na
zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Czyli gdy dana osoba
usłyszy, że czeka ją określone wydarzenie, i uwierzy w to, to się
to zrealizuje niejako samo. Gdyby nie słyszała, to byłoby inaczej.
Np. pani X słyszy od tarocisty, że za rok spotka miłość swojego
życia. I pani X tak się nastawia, że kieruje swoje działania w
stronę realizacji tego celu. I spotyka miłość. Wydawać by się
mogło, że to zjawisko jest pozytywne i nasuwa się pytanie dlaczego
używane jest to jako zarzut wobec kartomacji? Sprowadza się to do
kwestii czy tarocista programuje klienta, czy pokazuje mu to, do
czego niechybnie on sam zmierza. Moim zdaniem jest to spojrzenie na sytuację od zupełnie
niewłaściwej strony. I zamiast używać określenia
„samospełniająca się przepowiednia”, „efekt Pigmaliona”
czy „efekt placebo” powinniśmy mówić o „efekcie umysłu”.
Ale po kolei.
Pozytywne
myślenie i bycie na „tak” to świetne narzędzia do realizacji
celów i mózg dostając komunikat „na tak” buduje krótsze
połączenia i szuka efektywniejszych i szybszych rozwiązań. Bycie
„na nie” daje wolniejsze rezultaty i często podświadomie się
wtedy hamujemy. To jedna rzecz. Druga dotyczy niezwykłych
właściwości naszego umysłu. Buddyści mówią, że umysł jest
magikiem, bo wyłaniają się z niego różne stany, doświadczenia,
a nawet zwolennicy niektórych tradycji wadżrajany powiedzieliby, że
wszystko, cały świat się z niego wyłania, ale nie będę w to
wnikać. Za to przejdę do efektu placebo. Jest to niezwykłe
zjawisko. Pokazuje, że gdy myślimy, że spożywamy lek, to nasz
organizm reaguje tak jakbyśmy faktycznie przyjęli konkretną
chemiczną substancję. Używa się przykładów z owym efektem np.
by zdyskredytować homeopatię. Jednak jak dla mnie efekt placebo
pokazuje coś niesamowitego – jakim narzędziem dysponujemy i jak
słabo go na co dzień wykorzystujemy. Mamy w sobie naturalną
możliwość do autoregeneracji, uzdrawiania, zmieniania siebie i
swojego życia. Nie jest to tak proste, jak mówią zwolennicy
książki „Sekret”, ale nie jest niemożliwe. Allan B. Wallace,
były mnich buddyjski, który założył Mind and Life Institute,
organizację zajmującą się badaniem medytacji i jej wpływu na
umysł, nazywa efekt placebo efektem umysłu. I bardzo mi się
spodobało to określenie.
Efekt
umysłu – nasza naturalna zdolność to kreacji życia jakie chcemy
mieć. Ale niestety, nie jest to proste i nie działa na zasadzie „co
pomyślę, to się stanie”, ponieważ jesteśmy mocno uwarunkowani
naszymi nawykami, skłonnościami i różnymi zależnościami, które
nas ograniczają. I w końcu przejdę do tarota. Bo przez to, że
działamy pod wpływem programu, który sobie sami kodujemy, to
trajektoria naszego życia może być łatwa do przewidzenia. A tarot
jest narzędziem, które pozwala przewiedzieć gdzie i w którą
stronę zmierzamy. Analizuje naszą sytuację tu i teraz, pokazuje
mapę naszej przestrzeni z meta-perspektywy, do której nie mamy
dostępu, bo, jak mówi stare przysłowie, ciężko się zdystansować
od wody, kiedy siedzi się w basenie.
Jeśli
nawet tarot pokaże nam ścieżkę, której nie wiedzieliśmy i
idziemy nią, to nie jest to programowanie. To jest kreowanie własnej
przestrzeni w sposób wolny. Najczęściej tym co nas ogranicza
jesteśmy my sami i sami sobie robimy dużo szkody. Np. ktoś jest
dla nas złośliwy, a my cały dzień o tym myślimy i analizujemy.
To my sobie szkodzimy, kiedy ta osoba dawno już przestała.
Efekt
umysłu mówi o tym, że mamy dostęp do leczniczego źródła, które
jest w nas samych.
piątek, 17 kwietnia 2015
Tarocista przy pracy - ulubieńcy 2015
Tematem
dzisiejszego posta są moje ulubione talie. Uświadomiłam
sobie, że jak na miłośniczkę tarota mam bardzo mało talii!
Raptem piętnaście (w tym część to odmiany jednej talii, np. 2 rodzaje marsylskiego, wydanie Thota
małe i duże, Suligę w dwóch odsłonach - klasyczny Tarot Magów i tarot Suligi bardzo stare wydanie chyba z jakiegoś czasopisma). Ale jestem konserwatywna, aż to dziwne
jak na Wodnika, bo moje talie są klasyczne i powiedziałabym nawet,
że kanoniczne. Lubię talie, które mają długą historię i
których twórcy mieli coś do powiedzenia, albo wnieśli coś do
ezoteryki, albo takie, które mają swoją zagadkową historię, jak marsyl. Jakie warte są uwagi według mnie i jakich używam:
- Thot – jest piękna, pełna symboli, warstw, znaczeń i można ją wykorzystywać na wiele różnych sposobów. Aleister Crowley podkreślał, że wykorzystywanie jej tylko do wróżenia jest błędem i tak się nie powinno robić. Może i był zakręconym człowiekiem, ale trzeba przyznać, że stworzył naprawdę przydatne narzędzie do dywinacji i do poznawania tajemnej wiedzy. A jego system wart jest uwagi. Zgłębianie tej talii jest fascynujące, jednak ostatnio mam przerwę i nie korzystam z niej zbyt wiele.
- Initiatory Golden Dawn – świetna do wróżenia. Mam skłonność do komiksowości, a ta jest mocno komiksowa, co sprawia, że jest w niej lekkość, a nie ezoteryczny patos przygniatający swoim ciężarem i powagą. To dla mnie Thot w wersji light i za to ją lubię. To współczesna wersja talii złotobrzaskowych w ujęciu świetnie nadającym się do rozkładów.
- Osho Tarot Zen – ta talia jest genialna, bo Osho potraktował tarota psychologicznie. Nie ma tutaj fatalizmu w rodzaju: wyjdzie Wieża i jakaś katastrofa się szykuje, ale chodzi o transformacyjne doświadczenia. Jasne, psychologiczna interpretacja może być przy każdej talii, ale u Osho to samo i naturalnie wychodzi, jest dużo łatwiej. Świetne do analizy teraźniejszości. Bardzo głęboka i piękna talia. Uwielbiam jego zamianę mieczy na chmury – pisałam już o tym tu. Praca z tą talią może być bardzo przydatna dla własnego rozwoju.
- Lo Scarabeo Tarot – nowość, świeżo zakupiony, ale używam nieustannie. Czytelna, prosta, ładna talia. Komiksowość, którą lubię. Bardzo estetyczne obrazy i jednocześnie wymowne. Świetne jest to połączenie Thotha, Ridera-Waite'a i Marsylskiego, fajne działa na wyobraźnie i intuicje. Świetnie mi się z nią pracuje.
- Morgan-Greer – talia jest świetna. Uwielbiam jej intensywne i wymowne kolory. Ostatnio z thothowca stałam się rider-waitowcem, nawet nie wiem jak i kiedy to się stało. Ach ten tranzytowy Uran ;) :) Ale teraz RWS i klony wzięły górę. I używam ich równie często jako Lo Scarabeo.
- Marsylski – prostota, historia, czystość. Tak w skrócie można ująć atuty tej talii. Talii, która w zasadzie powinna być na pierwszy miejscu! Genialna, wspaniała talia. Pierwszy i najmocniejszy kontakt z tarotem. To od niej zaczęło się wszystko.
wtorek, 14 kwietnia 2015
O diable, pustej karcie i kilku innych tarotowych mitach

Wokół
tarota krąży wiele mitów, niedopowiedzeń i historii, które można
włożyć do worka z napisem "mambo dżambo". Jest to
intuicyjna technika dywinacyjna, która przypomina raczej rodzaj
sztuki. Obrazy, symbole, kolory współpracują z intuicją tarocisty
i w niezwykły sposób możliwe jest znalezienie odpowiedzi na wiele
pytań. Jak działa tarotowa wyrocznia? Na to pytanie każdy powinien
sam znaleźć odpowiedź. Może dlatego, że nie ma jednej i
uniwersalnej? A może dlatego, że poznawanie tarota jest mocno
związane z duchowym rozwojem i do pewnych rzeczy trzeba dojść
samemu? Jak myślicie?
Chciałam nazwać ten felieton „fakty i mity
o tarocie”, jednak poprzestanę na mitach, a fakty sobie odpuszczę.
I to nie dlatego, że jaki tarot jest, każdy widzi, ale dlatego, że
cały mój blog dotyczy faktów – opisuję symbole, sytuacje, karty
i to, jak one się realizują w życiu. Pora zatem na próbę
rozprawienia się z mitami. Lubię
myśleć o tarocie jako o rodzaju sztuki – sztuki analizowania
teraźniejszości i znajdowania odpowiedzi. Nie widzę w tym żadnego
niebezpieczeństwa, ani groźby. Spotkałam się jednak z tym, że
wiele osób boi się tarota i już samo to słowo sprawia, że chcą
się pokropić święconą wodą. Z takimi mitami do tej pory się
spotkałam:
- Za tarotem stoi Diabeł. Albo jakaś inna zła i demoniczna siła, która będzie żądała zapłaty za udzielenie wskazówek. Nie mówię, że tarot nie jest potężną energią. Może być niebezpieczny. Ale wszystko zależy od tego jak się do niego podchodzi. Ciężko mi wyobrazić sobie, że za tak przydatnym narzędziem stałaby jakaś mroczna i ociekająca siarką siła. Raczej stoi za takim myśleniem lęk przed tym, co nieznane. A wyobrażenie o demonicznej energii jest projekcją tego lęku.
- Karty otwierające i zamykające talię posiadają niezwykłe znaczenie i gdy wypadną we wróżeniu, to należy je odczytać. Nie. Te karty zawierają informację o wydawcy, czasem jakieś informacje o prawach autorskich. Spotkałam się z wyjaśnieniem, że to kwestia prasy drukarskiej – 80 kart łatwiej wydrukować, niż 78. Zatem dwie dodatkowe są po to, żeby to ułatwić. Używanie ich do wróżenia jest moim zdaniem trochę śmieszne.
- Jest wiele mitów dotyczących dodatkowych magów w talii Thotha. To nie była próba Lady Harris wyrażenia siebie, ani jej samowolka. Po prostu, jak w punkcie 2 – ułatwienie w druku.
- Kabała i tarot są powiązane od początku istnienia tarota – mit. Pierwszą osobą łączącą tarota z kabałą był Eliphas Lévi. Było to dopiero w XIX w., tak że tarot już trochę istniał.
- Tarot wywodzi się ze starożytnego Egiptu – to również mit. Antoine Court de Gebelin, okultysta żyjący w XVIII w. wykreował ten mit, który przez długie lata pokutował w ezoteryce. Pochodzenie tarota jest niepewne, jednak wiadomo, że to nie w Egipcie należy szukać jego źródeł.
To, jakim narzędziem jest tarot, zależy od tego, jaki status i rangę mu przypiszemy. Zatem
jeśli ktoś ma duży problem z lękiem, to dobrze byłoby
potraktować tarota jako zbiór kart. Nic więcej. Bo podobno
najlepszą obroną przed demonami jest niewiara w nie i racjonalizm.
wtorek, 31 marca 2015
Tydzień tarocisty w kartach dnia

Moi Mili, jako że moją dzisiejszą kartą dnia jest "Zwolnienie Tempa" z talii Osho, to zwalniam tempo i poświęcam trochę czasu na to, co lubię najbardziej, czyli pisanie o tarocie.
Kapłanka + 4 Denary - Dzień poświęcony na naukę na egzamin, co świetnie pokazuje Kapłanka. Dodatkowo słuchałam ciekawego wykładu o astrologii. A Czwórka pokazała mi się tak, że na moje konto wpłynęły pieniądze. Dzień spokojny, bo przygotowywałam się na to, co czekało mnie nazajutrz. Czyli:
9 Denarów + 3 Denarów - egzamin z estetyki. Nie spojrzałam na karty dnia, tylko zostawiłam na stoliku, żeby je sobie obejrzeć po powrocie. Stresowałam się tym egzaminem z kilku powodów. Po pierwsze nie chodziłam na zajęcia, gdyż wydawało mi się, że zostałam zwolniona, a potem się okazało, że właściwie to Profesor zmienił zdanie, po drugie - koleżanki opowiadały mi, że bardzo je męczył. Na jednych zajęciach jedna z nich wybiegła z płaczem, bo zadał jej bardzo dużo ciężkich pytań i ją wymęczył i ona się bardzo źle przez to poczuła. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Dlatego postanowiłam nieco skorzystać z pomocy astrologii i dobrać najlepszy z możliwych termin egzaminu. Tak, takie cuda są możliwe. Polecam. Z pomocą pewnego zacnego astrologa ustaliliśmy, że ten dzień powinien być idealny na egzamin. Godzina mogłaby być lepsza - godzinkę wcześniej było idealniej, ale niestety Profesor jechał z Łodzi specjalnie dla mnie i nie dał rady wcześniej. I poszłam na ten egzamin nieco blada i spięta. Ale przygotowana. Wchodzę do sali, siadam. A Profesor zadaje mi pytanie i już widzę, że ma dobry nastrój i że chce ze mną porozmawiać o sztuce na luzie. Mówi mi o swojej teorii dotyczącej sztuki współczesnej: "Chodzi tylko o to, żeby przyciągnąć kobiety. Niech pani zauważy, że współczesna sztuka ocieka spermą. Chodzi o to, by zwrócić uwagę kobiet. Ja jestem ewolucjonistą, tak to widzę." A ja opowiadam o tym, że sztuka powinna powodować przemianę umysłu. Powołuję się na Abhinawaguptę i jego teorię, zgodnie z którą sztuka prowadzi niemalże do oświecenia. Profesor się ze mnie śmieje. Mówi, że nie ma oświecenia. Żeby dać mu index i żebyśmy przeszli na "ty", bo on nie lubi takich formalności. Wychodzę zadowolona z piękną piątką.
Zysk 9 denarowy w pełnej krasie. A Trójka Denarów pokazała mi się jako idealna współpraca z ludźmi na uczelni. Wszystkie osoby z jakimi tego dnia miałam kontakt były otwarte na współpracę i na wspólne działanie. Pani W. z dziekanatu jak zwykle super pomocna. Świetny dzień.
6 Kielichów - widząc tę kartę pomyślałam sobie, że 6 Kielichów to przyjemność i że to zapewne będzie idealny dzień na relaks. Poszłam więc do fryzjera i na zakupy. Ale pod koniec dnia okazało się, że karta mówi o czymś innym. O mailu od byłego chłopaka. 6 Kielichów to przecież przeszłość.
odwr. As Mieczy+odwr. Słońce - dziwny dzień. Jak same karty pokazują: bez szału.
9 Mieczy+odwr.5 Kielichów - 9 Mieczy to stres związany z konferencją, gdyż tego dnia udałam się do Warszawy na UW. Było trochę komplikacji. Np. okazało się, że nie ma sali i musimy się przenieść do innego instytutu. Choć w międzyczasie były pomysły, by konferencję zrobić na korytarzu. Ciekawie, bo na luzie, atmosfera jak na seminarium, fajni, otwarci ludzie, ale jednocześnie wysoki poziom. Dostałam bardzo dużo pytań. Moje wystąpienie o tym, jak zmieniło się podejście do ciała w buddyzmie wywołało spore zainteresowanie. Odwr. Piątka Kielichów pokazuje taką powystąpieniową ulgę - tak, to koniec, wszystko poszło idealnie, mogę odetchnąć.
Odwr. Królowa Buław - od rana nie wiedziałam za co się zabrać. Tak dużo do zrobienia, że nie wiedziałam od czego zacząć. To niezdecydowanie dobrze pokazuje odwr. Królowa. Czasem mi pokazuje w odwróceniu egoizm, zbytnie skupienie się na przyjemnościach. Ale tego dnia chodziło o jakieś takie zawieszenie. I żeby całkiem dnia nie zmarnować pojechałam na cało-dniową medytację. I spędziłam ten dzień siedząc na poduszce i oczyszczając swój umysł.
Wyczerpanie+Gotowość - pobyt w zendo zainspirował mnie do sięgnięcia po talię Osho Zen i od tego momentu wyciągam karty dnia z tej talii. Wyczerpanie dobrze pasowało do mojego samopoczucia. Potrzebowałam regeneracji. Byłam jak ten pan otoczony przez zimne maszyny. W moimi przypadku symbolizujące obowiązki i pracę. A Gotowość? Ta karta ma mówić o tym, że już sytuacja dojrzała do czegoś, do momentu dzielenia się, do uzyskania owoców. Może odnosić się to do tego, że Prof. N. w końcu zdecydował jaką formę zaliczenia mi zada. Albo do przypadkowego spotkania mojego przyjaciela. Takie spontaniczne spotkanie, całkiem fajne. Ta karta mówi, że wszystko się dzieje w odpowiednim czasie. Jak mówi przysłowie buddyjskie: kiedy nadchodzi wiosna, trawa rośnie sama.
sobota, 21 marca 2015
Karta dnia - tygodniowe podsumowanie

Dawno nie robiłam podsumowań tygodniowych kart dnia, zatem pora na małe zestawienie moi mili.
Wieża - ta karta przywodzi na myśl jakiś dramat. Coś się wydarzy, tylko nie wiadomo do końca co, ale w grę może wchodzić poruszenie emocjonalne. Gniew, kłótnia z kimś, różne opcje są prawdopodobne. Toteż tego dnia postanowiłam zachować ostrożność. Ale okazało się, że niepotrzebnie, bo nie było żadnej sytuacji nieprzyjemnej. Nic a nic. I już myślałam, że Wieża mi niczego nie pokazała i się chciałam zastanawiać co to znaczy.. gdy jednak... Chcąc włożyć coś do zamrażarki, która jest w mojej lodówce na dole, nachyliłam się i bardzo mocno pociągnęłam drzwi. Tylko, że nie te właściwe, a drzwi lodówki. I bardzo mocno uderzyłam się w głowę ;) ;)
Dwójka Mieczy i Słońce- tego dnia miałam do załatwienia kilka spraw administracyjnych i trochę musiałam się nabiegać. Zwłaszcza, że jedno podanie napisałam nieprawidłowo i mój promotor nie chciał podpisać, póki nie pobiegnę na xero i nie wydrukuję lepszej wersji. Opóźniło mnie to bieganie, a na 14 chciałam zdążyć do pani W. żeby zanieść podania. Promotor chciał jeszcze porozmawiać, więc sprawa się przedłużyła. Ale Słońce to pozytywna karta i jej energia się ładnie pokazała w tym, że pani W. czekała jeszcze po 14. Ale powiedziała, że nie przyjmie dokumentów póki nie załatwię jeszcze jednego podpisu. Szybki bieg na drugie piętro. Rozmowa z kierownikiem studiów, szybki podpis. I cała sprawa załatwiona - i tak energia tych kart ładnie się pokazała pozwalając mi pomyślnie załatwić sprawy formalne. Dobry i miły dzień.
Królowa Różdżek - dzień pełen energii rozpoczęty joggingiem po pobliskim lesie. Intensywnie i pracowicie! Miałam dużo siły, żeby zajmować się swoimi projektami. I wygospodarowałam czas na naukę astrologii, która jest niesamowita! Królowa Różdżek ma dużo energii i wie jak zaplanować swój dzień, żeby nie tracić czasu. Lubię tę kartę jako kartę dnia.
As Kielichów - dzień, w którym bardzo dużo ludzi do mnie dzwoniło/pisało, chciało się spotkać, albo w ogóle coś ode mnie chciało. Z tym mi się kojarzy ta energia - z otwartością i dzieleniem się z innymi.
Ósemka Różdżek+odwrócony Głupiec- dzień zaczął mi się od tego, że dostałam kilka ważnych maili, co świetnie pasuje do Ósemki. Co pokazał mi odwrócony Głupiec? Wieczorem troszkę zaczął boleć mnie brzuch i nie mogłam robić niczego, co zaplanowałam. Leżałam na łóżku i oglądałam serial - mało ambitne zajęcie świetnie pasujące do tej karty w odwróceniu.
Świat - nów w Rybach, zaćmienie i równonoc to idealna okazja na duchową praktykę. Ja część tego dnia spędziłam w pociągu, ale przed podróżą udało mi się po-praktykować (a dokładniej rano, gdy było zaćmienie) medytację. Świat może mówić o podróżach, ale raczej dalekich. U mnie pokazał atmosferę dnia - wszystko idzie gładko, łatwo i płynnie.
Dziewiątka Kielichów - wyciągnęłam kartę i zostawiłam na stoliku nie odsłaniając jej, gdyż tego dnia miałam ważną konferencję i nie chciałam się jakoś nastawiać. Gdyby wyszła Piątka Mieczy mogłabym być nieco uprzedzona ;) Także karta czekała na mnie nieodkryta. A byłam w Krakowie na konferencji dotyczącej rozkoszy "Rozkosz w kulturze - kultura w rozkoszy". Okazało się, że jest bardzo miło, przyjemnie, są dobre ciastka, sympatyczni ludzie i ciekawe wystąpienia. Mówiłam o roli błogości w buddyzmie tantrycznym. Dowiedziałam się sporo ciekawych rzeczy. Wróciłam do mieszkania i spojrzałam na kartę. Od razu uświadomiłam sobie jak Dziewiątka Kielichów dobrze pasuje do mojego weekendu w Krakowie. Wieczorem pyszna kolacja w tajwańskiej restauracji. Bardzo dobry dzień, na koniec którego piszę ten post :)
czwartek, 12 marca 2015
O perypetiach związanych z pewną tarotową prognozą

Moja znajoma jest studentką na jednym z polskich uniwersytetów i chciała wybrać
się na Erazmusa. Nie wiedziała tylko do jakiego miasta i poprosiła
mnie o poradę. Wybrała 8 różnych uniwersytetów (Nijmegen, Leuven, Limerick, Leeds, Budapeszt, Madryt, Barcelona, Grenada). I kazała mi
powiedzieć, gdzie najlepiej złożyć podanie. Erazmus to marzenie życia
mojej znajomej. Bardzo chciała wyjechać na zagraniczny uniwersytet i
odpocząć od Polski. Poznać nowe miejsce, ludzi, studiować w
innym języku. Chciała tego od lat i w końcu nadarzyła się
możliwość.
Zrobiłam
rozkład by zobaczyć jak będzie się rozwija sytuacja w każdym z
miast. Przy Leuven pojawiły się dobre karty, Rycerz Buław, Gwiazda, ale z drugiej strony odwrócona Trójka Buław. Barcelona wyglądała całkiem dobrze: As Denarów, Księżniczka Denarów, minusem była odwrócona 10 Denarów. Ale przewaga tego ziemistego dworu wskazywała na korzyści jakie mogłaby mieć z pobytu tam.
-Najlepiej
wygląda Madryt. Jest Szóstka Mieczy, a to mi pokazuje, że tam
pojedziesz. Karty na Madryt są dobre, bo jest Umiarkowanie, nie zmarnujesz czasu, ale też będziesz się tam dobrze czuła i zachowasz równowagę między studiowaniem, a życiem towarzyskim. Przyjemnie może być. Chociaż możesz mieć tam więcej wydatków [nie pamiętam teraz jaka karta to pokazała - IX czy IV Denarów?]. Ale IX Kielichów pokazuje radość, spełnienie marzenia, miły czas.
Leuven... - zamyśliłam się. Odwrócona Trójka Buław, jak
przekazać informację, że tam się nie uda bez zniechęcania? -
Sprawdź wszystkie formalności co do wyjazdu do Leuven. Może czegoś
nie dopilnowałaś?

Uważaj na Grenadę, V Mieczy i IV Kielichów pokazują mi, że może ci tam być ciężko na początku, stremowana możesz być i żałować, a potem mogłabyś zacząć imprezować. Możesz mieć dość Grenady. Leeds - odwrócony Pustelnik i odwrócony Rycerz Denarów, możesz na początku mieć problemy z integracją, możesz czuć się odizolowana, samotna, skupiona na nauce, będziesz siedzieć w bibliotekach, trochę może cię to nudzić i możesz ostatecznie czuć się oszukana i rozczarowana (7 Mieczy), ale do pracy naukowej dobrze to wygląda. Grenada i Leeds to najgorsze opcje: za dużo imprez i za mało spotkań towarzyskich. Złoty środek to Madryt - całkiem możliwe, że spotkasz tam ciekawe i wartościowe osoby. Budapeszt - może cię to bardzo rozwinąć, będziesz świetnie rozporządzać swoim czasem. Królowa Denarów się pokazała, rozwiniesz się jako psycholog. Ale też Diabeł - napięcia mogą się pojawić, a na pewno nie będziesz się tam nudziła. As Kielichów - Budapeszt może cię zaskoczyć.

Uważaj na Grenadę, V Mieczy i IV Kielichów pokazują mi, że może ci tam być ciężko na początku, stremowana możesz być i żałować, a potem mogłabyś zacząć imprezować. Możesz mieć dość Grenady. Leeds - odwrócony Pustelnik i odwrócony Rycerz Denarów, możesz na początku mieć problemy z integracją, możesz czuć się odizolowana, samotna, skupiona na nauce, będziesz siedzieć w bibliotekach, trochę może cię to nudzić i możesz ostatecznie czuć się oszukana i rozczarowana (7 Mieczy), ale do pracy naukowej dobrze to wygląda. Grenada i Leeds to najgorsze opcje: za dużo imprez i za mało spotkań towarzyskich. Złoty środek to Madryt - całkiem możliwe, że spotkasz tam ciekawe i wartościowe osoby. Budapeszt - może cię to bardzo rozwinąć, będziesz świetnie rozporządzać swoim czasem. Królowa Denarów się pokazała, rozwiniesz się jako psycholog. Ale też Diabeł - napięcia mogą się pojawić, a na pewno nie będziesz się tam nudziła. As Kielichów - Budapeszt może cię zaskoczyć.
Na
drugi dzień pisze do mnie smsa, że okazało się, że w Leuven
konieczny jest język niderlandzki. I składa podanie do Madrytu, a
na drugim miejscu Budapeszt. Budapeszt na drugim miejscu oznaczał,
że ma mniejsze szanse się tam dostać, bo najważniejszy był
pierwszy wybór. Dzwoni do mnie po tygodniu i się śmieje.
-Okazało
się, że rozmowa kwalifikacyjna była po hiszpańsku! Gdy się
dowiedziałam to cały stres ze mnie opadł i byłam na totalnym
luzie.
-Ale
myślałam, że angielski był najważniejszy?
- A ja
przecież uczę się hiszpańskiego od pół roku i żeby płynnie
mówić to jeszcze nie, no trudno – powiedziała – nie mam
żadnych szans. Zero. Mogłam składać do Budapesztu, ale żałuję!
Po
tym co usłyszałam zaczęłam mocno się zastanawiać nad tarotem.
Co on mi pokazał? Dlaczego 6 Mieczy przy Madrycie? Czy coś źle
odczytałam? Czy przeze mnie znajoma straci szansę na realizację
życiowego marzenia? Tak jej na tym zależało. Było to dla niej
bardzo ważne. Gdyby Budapeszt był na pierwszym miejscu to na pewno
by ją tam przyjęli. A ja wyskoczyłam z tym Madrytem, dlaczego
tarot nie przewidział, że będą wymagać tam płynnego
hiszpańskiego, a nie średniozaawansowanego? Nie było o tym wzmianki w wymaganiach. Gdyby znajoma wiedziała, że kryterium będzie zaawansowany hiszpański to od razu złożyłaby do Budapesztu.
Mijał
czas. W międzyczasie zastanawiała się nad składaniem podania do
Turcji. Bo to mało popularne miejsce i łatwo się dostać. Ale
zrezygnowała. Gdy przyszły wyniki okazało się, że nikogo nie przyjęli do Madrytu. Sześć miejsc wciąż pozostało wolnych, gdyż żaden z kandydatów nie wykazał się wystarczającą znajomością hiszpańskiego. Ciężko mi było w to uwierzyć, że nie przyjęli ani jednej osoby. I dlaczego takie karty wyszły? 9 Kielichów przecież wskazuje na realizację planów.
Po tygodniu dostaję smsa od znajomej: „PRZYJĘLI MNIE DO MADRYTU! MOGĘ JECHAĆ, TYLKO MUSZĘ DOSTARCZYĆ ZAŚWIADCZENIE O ZNAJOMOŚCI HISZPAŃSKIEGO NA POZIOMIE ŚREDNIO-ZAAWANSOWANYM B1". No i taka sytuacja. Komisja jednak zmieniła zdanie.
Tarot się nie mylił. Droga do Madrytu stoi otworem. I moja znajoma może tam spędzić rok studiując na tamtejszej uczelni. Może gdybym zrobiła bardziej złożony rozkład te trudności by się pokazały? W każdym razie same zaskoczenia. Na szczęście na końcu już tylko pozytywne.
Po tygodniu dostaję smsa od znajomej: „PRZYJĘLI MNIE DO MADRYTU! MOGĘ JECHAĆ, TYLKO MUSZĘ DOSTARCZYĆ ZAŚWIADCZENIE O ZNAJOMOŚCI HISZPAŃSKIEGO NA POZIOMIE ŚREDNIO-ZAAWANSOWANYM B1". No i taka sytuacja. Komisja jednak zmieniła zdanie.
Tarot się nie mylił. Droga do Madrytu stoi otworem. I moja znajoma może tam spędzić rok studiując na tamtejszej uczelni. Może gdybym zrobiła bardziej złożony rozkład te trudności by się pokazały? W każdym razie same zaskoczenia. Na szczęście na końcu już tylko pozytywne.
wtorek, 10 marca 2015
Prognoza na marzec dla Byków
Wprawdzie już marzec się zaczął, jednak pomyślałam, że zrobię kilka rozkładów i prognozę dla Byków. Dlaczego ten znak? Z myślą o mojej siostrze, dla której marzec rozpoczął się pasmem rozczarowań [i pozytywnych zaskoczeń]. Czy ona i pozostałe Byki będą mogli liczyć na coś miłego w tym miesiącu? Na pierwszy ogień Byki z pierwszej dekady.
Ogólna atmosfera/dominująca energia: Trójka Buław oznacza, że będziecie otwarci na to, co nowe, chętni do poszerzania horyzontów, do zajmowania się czymś, czego nie robiliście wcześniej. Możecie myśleć o nowych wyjazdach, czy rozwoju nowej pasji. To też chęć ambitnej realizacji planów. Praca - Głupiec (odwrócony) - może się wydawać, że wszystko stoi na głowie. Natłok spraw, ludzi, zdarzeń, zadań do wykonania. Istne szaleństwo, w którego samym centrum jesteście Wy.. Przyda się dużo energii, by temu wszystkiemu podołać. Intensywnie. Dla Byków narzekających na nudę będzie to dobry czas, bo nie powinno być nudno, zwłaszcza, że będziecie chcieć nowych wyzwań. Dla tych pragnących stabilizacji może to być nieco wyczerpujący okres. Pieniądze - Piątka Mieczy - straty. Nagłe, nieprzewidziane wydatki? Możecie być na minusie. Uważajcie na siebie, by w głupi sposób nie dopuścić do takiej sytuacji (np. jadąc bez biletu, czy przechodząc na pasach na czerwonym świetle - ostrożności nigdy za wiele przy tej karcie). Miłość - Rycerz Kielichów wskazuje na to, że w tej sferze będzie się wiodło. Miły czas z przyjaciółmi, ciepły partner obok. Nie będzie smutno. Dla samotnych Byków oznacza to dobry czas w relacjach, spotkania z kimś, komu na Was zależy. Może też wy poczujecie, że jesteście dla kogoś wsparciem i możecie służyć radą, zaopiekować się kimś, wspomóc w potrzebie.
Byki z drugiej dekady: energia miesiąca to Trójka Denarów (odwrócona) - u tych Byków z kolei dominować mogą trudności we współpracy z ludźmi spowodowane dużym poczucie własnej słuszności. I chęci wprowadzania Waszych pomysłów w życie bez konsultacji z innymi. Ale nie z powodu egoizmu, tylko raczej z powodu wysokiej oceny tych planów i chęci ich realizacji. Praca: 9 Denarów (odwrócona) - tutaj przede wszystkim skupienie się na tym, co przyniesie korzyść, dążenie do zysku takie hmm nie zawsze z uwzględnieniem innych. Dobrze w marcu skupić się na relacjach i w miarę możliwości na empatii. Pieniądze - Koło Fortuny: może w tej sferze się poszczęścić i pojawi się nagły przypływ gotówki, lub możliwość zarobku. Marzec sprzyja sprawom finansowym. Ale nie oznacza to, że wystarczy biernie czekać aż pieniądze same będą wpływać na konto. To oznacza dobry czas do działania. Miłość - Dziewiątka Kielichów (odwrócona) - Byki mogą skupiać się na zaspokajaniu zachcianek, dobrym jedzeniu, na przyjemnościach...swoich. Ogólnie to może być dobry okres w życiu towarzyskim - imprezy, spotkania, czerpanie przyjemności z bycia z innymi. Single raczej nie będą zmierzać w kierunku czegoś poważnego. W związkach natomiast mogą się pojawić napięcia i zgrzyty. Ale tylko chwilowe.
Dekada trzecia: ogólna energia do Rydwan - chęć zmian, ruchu, działania, poznawania nowych rzeczy. Może się obudzić w Was chęć na podróże, albo bardzo ambitne projekty. Energii będzie dużo i chęci do korzystania z przyjemnych stron życia, a także poszerzania horyzontów. Dobry czas na nową pasję - jeśli myśleliście o nauce fotografii, czy kupnie maszyny do szycia, to jest świetny moment na rozwój. Na fali energii Rydwanu możecie również chcieć podejmować ryzyko i brać się za ambitne przedsięwzięcia. Praca - Dwójka Kielichów oznacza, że w tej sferze możecie liczyć na udaną współpracę, dobry czas na podpisywanie umów, zakładanie spółek. Dobry czas na pracę z ludźmi, zwłaszcza jak opiekujecie się pacjentami szpitala psychiatrycznego i macie prowadzić zajęcia (tak siostro, w tej sferze powinno być dobrze). Pieniądze - Królowa Buław (odwrócona): Wasze upodobanie do przyjemności może się skończyć niekontrolowaną chęcią folgowania sobie i tym samym nadmiernymi wydatkami. Chęć sprawienia sobie czegoś miłego będzie się często pojawiać, jednak dobrze pamiętać o równowadze, żeby nie przeholować. Sama Królowa Buław nie mówi o stratach finansowych, ale bardziej o Waszym stosunku do tej sfery. A ta sfera wygląda dobrze. Miłość - Śmierć (odwrócona) - bez zmian. Samotne Byki raczej w marcu mogą takie pozostać, bo będą skoncentrowane na innych sprawach. Te w związkach czeka stabilny okres, chociaż małe zgrzyty mogą się pojawić.
Moi Mili, taka ogólna prognoza pokazuje tylko pewne ogólne energie jakie mogą się pojawić i towarzyszyć. Ale mam nadzieję, że tak czy siak będzie to dla Was pomocne.
Moi Mili, taka ogólna prognoza pokazuje tylko pewne ogólne energie jakie mogą się pojawić i towarzyszyć. Ale mam nadzieję, że tak czy siak będzie to dla Was pomocne.
poniedziałek, 9 marca 2015
Morgan-Greer idealny dla bezramkowców
Jakiś
czas temu spotkałam się z Kasią (znaną jako Tafalarota) i jednym
z elementów tego przemiłego spotkania była wymiana talii. Nie
powinno nikogo dziwić, że od osoby, która jest bezramkowcem i
wprowadziła nawet modę na bezramkowstwo, dostałam talię bez
ramek. Czyli przepiękną talię Morgana-Greer'a. Idealna dla bezramkowców, bo już na starcie nie ma ramek ;)
Została
ona opracowana na bazie dwóch talii, jednej bardziej, a drugiej
mniej popularnej: RWS oraz talii Paula Fostera Case'a. Przeważnie
można spotkać się z informacjami tylko o wpływach RWS, ale to
właśnie P. F. Case wywarł wielki wpływ na Greer'a. Ten okultysta żyjący w XX w. napisał sześć książek o tarocie i wraz z Jesse Burns Parke stworzył własną talię. Nie odbiegała od projektu Ridera-Waite'a, poza tym, co Case uważał za poprawienie niedociągnięć i błędów Waite'a. Case bardzo poważnie podchodził do dywinacji i przestrzegał przed nadużywaniem tarotowej wyroczni.
Bill
Greer pisze, że by stworzyć tę talię udał się na wieś i z dala
od zgiełku i rozproszenia skupił się na swoim dziele. To co było
najistotniejsze to kolory – nasycone, intensywne. To one miały
zwracać uwagę i budzić emocje w odbiorcy jeszcze zanim zdąży
wniknąć w symbole i zacznie analizować. Kolorystyka nie jest
przypadkowa, ale wzorowana jest na instrukcjach Case'a.
Jeśli
chodzi o estetyczną stronę, to talia jest jakby ulepszonym RWS. Nie
mówię, że rysunki Pameli Coleman-Smith mi się nie podobają, ale
chodzi o nową jakość jaką Greer w nich zawarł. Nazwałabym to wyrazistością.
Większość kart
nie odbiega od pierwowzoru, chociaż kilka różni się całkowicie. Greer stworzył wyjątkowo mrocznego i odpychającego Diabła, który kojarzy się z zapachem siarki i krwią niemowląt składanych w ofierze. Dziewiątka Mieczy również ma swoją specyfikę - trochę przywodzi na myśl Ósemkę Mieczy i te stany lękowe nie są tak wyraziście ukazane jak w RWS. Bardziej zablokowanie, niemożność wykonania żadnego ruchu, a nie stan zagrożenia, koszmary i bezsenność.
Atutem tej talii jest to, że łatwo się ją czyta, przemawia do wyobraźni i intuicji. Podoba mi się innowacja w Kole Fortuny - ta tajemnicza ręka kręcąca kołem, ludzie na szczycie bawią się w najlepsze nieświadomi, że zaraz podzielną los kolegi, który spada i widzimy już tylko jego nogi. Słońce jest bardzo przyjemne. Kochankowie nietypowi, nie kojarzą się z wyborem, a po prostu z miłością. Najbardziej
podobają mi się te karty:
Piątka i Dziesiątka Mieczy oraz Sąd Ostateczny to karty, które przykuwają uwagę swoją intensywnością i przekazem. Jest w nich coś mocnego. Jeśli chodzi o praktyczne informacje: bardzo solidne wykonanie. Dobra jakość. Podsumowując: świetna talia i warto ją mieć. Idealna zarówno dla początkujących, jak i dla zaawansowanych. Dodatkowo na zdjęciach można zobaczyć plus braku ramek - karty tworzą opowieść, jednak karta przenika w drugą, są całością.
czwartek, 5 marca 2015
Nowości! Tarot Lo Scarabeo

Dzisiaj
kilka słów o nowej talii - Lo Scarabeo Tarot. Kupiłam ją sobie,
gdyż skusiło mnie to połączenie 3 talii w jednej - Tarota
Marsylskiego, Ridera-Waite'a oraz Thotha. Moje trzy ulubione talie w
jednej – taka kombinacja warta jest uwagi.
Talia
nosi nazwę wydawcy, gdyż z okazji dwudziestolecia firma
postanowiła stworzyć swoje własne narzędzie do dywinacji. Za
pomysł odpowiada Mark McElroy, a za rysunki Anna Lazzarini.
Gdy
poczytałam trochę o niej na wikipedii zrozumiałam dlaczego karty
są narysowane w tak mocno komiksowym stylu, że przy niektórych
obrazkach brakuje tylko chmurek z dialogiami. Otóż Anna Lazzarini
skończyła szkołę komiksu w Mediolanie. Żeby nie było – podoba
mi się ta komiksowość i słodkość. Jest to lekka talia, miła
dla oka, przyjemna, pastelowa. Przypomina mi ona ilustracje do
książki, w której naprawdę dużo się dzieje. Od radosnych zabaw i beztroskiego ugniatania winogron stopami,
po mroczne porażki i krwawe miecze na ścianie.
Bardzo
podoba mi się Kapłanka. Tak wyobrażam sobie Izydę – jest cała
utkana z księżycowego światła. Delikatna i tajemnicza, ale
wodnista – doskonałe medium i doskonała patronka wiedzy tajemnej.
Diabeł
jest ciekawy – przejedzony i zblazowany. Nie chce mu się nawet być
strasznym i te postaci przy nim, które powinien więzić wydają się
być tam z własnej, nieprzymuszonej woli. On zaraz uśnie, już się
lekko przechyla w lewo...
Hierofant
– jest w nim coś niepokojącego. Bardziej kojarzy się z groźnym
strażnikiem, który wprowadza w tajemne misteria niż z duchownym.
Karta bardzo ładna. Dostojny Hierofant budzi respekt.
Król
Denarów – nie mógłby być bardziej dosłowny. Siedzi sobie na
górze monet, niczym Sknerus McKwacz z Kaczych Opowieści. Za nim
obfite winogrona dojrzewają oblane blaskiem zachodzącego słońca.
Na pewno każdy z łatwością uchwyci przesłanie i żadna
niepewność się nie pojawi, że chodzi tutaj o człowieka sukcesu.
Interesujące
równouprawnienie – zarówno Król jak i Królowa Mieczy trzymają
w swoich dłoniach obcięte głowy. Królowa przestaje tym samym
uchodzić za najzimniejszą kartę i ma równie chłodnego kompana. Chociaż te motylki nieco ocieplają jego wizerunek.
Bardzo
podoba mi się Czwórka Mieczy przedstawiająca medytującego pana.
Świetnie oddana idea odpoczynku i wyciszenia. Zatrzymanie pędu
życia, złapanie oddechu. Nie kojarzy się z chorobą, ale z
relaksem na łonie natury. Medytuje też Królowa Kielichów –
bardzo ładna karta. Przez tą medytacyjną pozę czuję, że się
mocno identyfikuję z tym archetypem.
Ciekawa
Siódemka Mieczy – kojarzy mi się ta scena z człowiekiem, który
myśli, że już prawie osiągnął sukces, ale zaraz się okaże, że zaatakuje
go kobra. Nie jest złodziejem, ale sprytnym (albo się przynajmniej za takiego uważa) człowiekiem, który nie
zaplanował wszystkiego i prawdopodobnie nie przeżyje ugryzienia
jadowitego zwierzęcia.
Mag
mógłby być inny – przypomina postać z kreskówki, która zbiera
energię by utworzyć magiczną kulę, którą zmiażdży
przeciwnika. Nie podoba mi się też Czwórka Denarów – ten zamek
jest za mały dla tego pana. Jak on tam wszedł przez te małe drzwi?
Nie, bez sensu. Lazzarini się nie popisała tutaj.
Oczywiście
świadomie kupiłam tę talię i przejrzałam ją przed zakupem. Te
mankamenty są malutkie, bo jednak całość mi się bardzo podoba.
Ale nie mogę tylko chwalić bo to byłoby zbyt nudne. A talia jest bardzo ciekawa.